„Szwecja wycofała 19 ton polskich jabłek ze względu na przekroczoną normę szkodliwego dla zdrowia chloropiryfosu. Dla polskich producentów jabłek to cios wizerunkowy” – pisze w weekendowym wydaniu „Dziennik Polski”. Jak dodaje, jest on bolesny tym bardziej, że po wprowadzeniu rosyjskiego embarga na eksport polskich owoców producenci próbują podbić nowe rynki zbytu.

REKLAMA

Przykra sprawa - komentuje w rozmowie z "Dziennikiem Polskim" Jan Antkiewicz, prezes Spółdzielni Ogrodniczej "Gór-Sad" z Góry Świętego Jana (pow. limanowski). "Obawia się, że przyklejona polskim jabłkom łata może nie chcieć się odkleić, a owoce w tym roku są wyjątkowo dorodne" - czytamy w dzienniku. "Sadownicy nie bardzo wiedzą, co o całym zamieszaniu myśleć, ale mają swoje przypuszczenia. Głównie takie, że chodzi o zdyskredytowanie ich towaru" - podkreśla gazeta.

Jak nie wiadomo, o co chodzi, to pewnie chodzi o pieniądze - mówi Józef Kuliński, sadownik z gminy Raciechowice (pow. myślenicki). Traktuję to w kategoriach gry propagandowej. Polska będzie miała w tym roku dużo jabłek i jesteśmy dość mocnym graczem na europejskim rynku - ocenia Waldemar Żółcik, prezes "Unii Owocowej" Stowarzyszenia Polskich Dystrybutorów Owoców i Warzyw. To jest forma czarnego PR - komentuje Witold Piekarniak ze Związku Sadowników RP.

W weekendowym wydaniu "Dziennika Polskiego" także:

- Trudna walka o inwestorów

- Awantura o dowódców i Misiewicza

(mn)