Zwiększenia nakładów na edukację, w tym podwyżek dla nauczycieli domagają się uczestnicy manifestacji zorganizowanej wspólnie w Dniu Edukacji Narodowej przed kancelarią premiera przez Związek Nauczycielstwa Polskiego i oświatową Solidarność. Związkowcy protestują też przeciw likwidacji szkół i łamaniu prawa przez samorządy.

REKLAMA

Uczestnicy manifestacji mają z sobą flagi związkowe, plakaty i transparenty, szkielet na wózku oraz czarne baloniki z napisem "SOS dla oświaty". Według organizatorów, w manifestacji bierze udział ok. 15 tysięcy nauczycieli i pracowników oświaty.

Oba związki, zarówno Związek Nauczycielstwa Polskiego jak i "Solidarność" zgodnie domagają się zwiększenia nakładów na edukację. Jak zaznaczają, od wielu lat wydatki na oświatę spadają w relacji do PKB; w tym roku udział ten wynosi 2,52 proc. Według nich, nakłady na oświatę nie odzwierciedlają rzeczywistych, niezbędnych potrzeb w zakresie edukacji i wychowania.

Jesteśmy tu, bo żyjemy i pracujemy w kraju, w którym nauczyciele zarabiają najmniej w Europie - podkreślił w swoim wystąpieniu podczas manifestacji przewodniczący Sekcji Krajowej Oświaty i Wychowania NSZZ "S" Ryszard Proksa.

Związkowcy chcą też podwyżek płac nauczycieli o 10 proc. w 2016 r. Przypominają, że obecny - 2015 r. jest trzecim z rzędu, w którym nauczyciele nie dostaną podwyżek.

Po raz ostatni płace zasadnicze nauczycieli wzrosły we wrześniu 2012 r. (w zależności od ich stopnia awansu zawodowego od 83 zł do 114 zł).

W efekcie wynagrodzenie zasadnicze nauczycieli wynosi brutto: stażysty - 2265 zł, nauczyciela kontraktowego - 2331 zł, nauczyciela mianowanego - 2647 zł, nauczyciela dyplomowanego - 3109 zł.

Według związkowców, wskaźnik relacji wynagrodzeń nauczycieli w 2015 r. w odniesieniu do przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej powrócił do poziomu z 2007 roku.

Protestujący zwracają uwagę, że od 2007 r. zamknięto ponad dwa tysiące szkół oraz, że są samorządy, które wszystkie prowadzone przez siebie placówki oświatowe przekazały fundacjom, stowarzyszeniom lub spółkom. Dlatego chcą wprowadzenia takich mechanizmów prawnych, które uniemożliwią dalsze przekazywanie szkół i zatrudnianie nauczycieli na gorszych ich zdaniem warunkach, czyli w oparciu o Kodeks pracy, a nie ustawę Karta Nauczyciela.

(j.)