Dwóch senatorów: Andrzej Misiołek i Leszek Piechota odchodzi z PO. Powodem - jak poinformowali - jest sierpniowy wywiad wiceszefa PO Borysa Budki dla "Die Zeit" oraz listopadowe głosowanie nad rezolucją PE na temat sytuacji w Polsce, którą poparło sześcioro europosłów Platformy.

REKLAMA

"Jako Polacy, senatorowie RP, kierując się słowami złożonego ślubowania, nie godzimy się z taką linią działania władz klubu parlamentarnego PO, jak i władz Platformy Obywatelskiej i z dniem dzisiejszym rezygnujemy z członkostwa w klubie parlamentarnym PO i w Platformie Obywatelskiej" - napisali w środowym oświadczeniu Misiołek i Piechota.

Chodzi o wywiad, którego Borys Budka udzielił 23 sierpnia niemieckiemu tygodnikowi "Die Zeit". Przekonywał w nim m.in., że "Unia Europejska musi pokazać bezwzględność, ale jednocześnie dać do zrozumienia, że nie jest ona skierowana przeciwko Polakom, tylko przeciwko rządowi". Dodał, że "UE musi postawić Polsce ultimatum".

Od słów tych odcięli się po kilku dniach Piechota i Misiołek. "Jako senatorowie RP oraz członkowie Platformy Obywatelskiej zdecydowanie odcinamy się od tej części wypowiedzi posła Borysa Budki, w której sugeruje on, że UE powinna stawiać Polsce ultimatum, być nieustępliwa, nieprzejednana, twarda i pokazać swoją siłę wobec Polski oraz grozić naszemu krajowi konsekwencjami w postaci sankcji, których domagałby się jako ostatni" - podkreślili senatorowie w oświadczeniu przesłanym PAP.

Borys Budka komentując dla PAP odejście senatorów, powiedział że obaj "od dłuższego czasu szukają miejsca na scenie politycznej". Warto przypomnieć, że ciemne chmury nad senatorami zaczęły się gromadzić już w lipcu, gdy opuścili bardzo ważne głosowania dotyczące KRS i Sądu Najwyższego. Wtedy padały głosy, by wyrzucić ich z partii. Wobec senatora Piechoty lokalne struktury PO złożyły nawet taki wniosek do sądu koleżeńskiego - dodał wiceszef Platformy.

Według niego Misiołek i Piechota "chcieli być wyrzuceni z PO, by łatwiej wkupić się w łaski" jakiegoś nowego ugrupowania. Dlatego zaczęli powtarzać PiS-owską antyeuropejską narrację. Wolałbym, żeby opinia publiczna dowiedziała się o ich istnieniu dzięki ich pracy w Senacie czy innych aktywnościach. Tymczasem pozostało im jedynie pisanie listów i oświadczeń - podkreślił wiceszef Platformy.

W przyjętej 15 listopada rezolucji, europarlament wezwał polski rząd do przestrzegania postanowień dotyczących praworządności i praw podstawowych zapisanych w traktatach. PE zainicjował też własną procedurę zmierzającą do uruchomienia art. 7 traktatu wobec Polski. W dokumencie znalazł się również apel PE do polskiego rządu, by potępił "ksenofobiczny i faszystowski" Marsz Niepodległości.

(ph, mpw)