Nie żyje kobieta, a dwójka jej dzieci trafiła do szpitala po wypadku na strzeżonym przejeździe kolejowym w miejscowości Kozerki koło Grodziska Mazowieckiego. W ich samochód uderzyły dwa pociągi. Śledczy wyjaśniają, dlaczego szlabany na przejeździe były podniesione.

REKLAMA

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video

/ fot. PAP/Tomasz Gzell /
/ Fot. Krzysztof Zasada, RMF FM /
/ Fot. Krzysztof Zasada, RMF FM /
/ Fot. Krzysztof Zasada, RMF FM /
/ fot. PAP/Tomasz Gzell /
/ Fot. Krzysztof Zasada, RMF FM /
/ fot. PAP/Tomasz Gzell /
/ Fot. Krzysztof Zasada, RMF FM /
/ Fot. Krzysztof Zasada, RMF FM /
/ Fot. Krzysztof Zasada, RMF FM /

Na szczęście nie potwierdziły się informacje przekazane przez rzecznika PKP w oficjalnym komunikacie, jakoby jedno z rannych dzieci zmarło w drodze do szpitala.

Przyczyny wypadku są dopiero badane. Na razie ustalono jedynie, że dróżnik, który miał dyżur w chwili wypadku, był trzeźwy.

W karambolu uczestniczyły dwa pociągi. Policjanci, którzy pracują na miejscu wypadku, powiedzieli reporterowi RMF FM Krzysztofowi Zasadzie, że prowadząca auto kobieta nie miała żadnych szans. Gdy wjechała na tory, w jej samochód uderzył skład osobowy, jadący w stronę Warszawy. Siła uderzenia była tak duża, że wyrzuciła auto na drugi tor, którym w przeciwnym kierunku jechał pociąg pośpieszny z Warszawy.

Przez kilka godzin tory były zablokowane w obu kierunkach. W tej chwili nieczynny jest jeden tor, ale pociągi jeżdżą normalnie po dwóch innych.

Grzegorz Kwolek