Zarzut sprowadzenia bezpośredniego ryzyka katastrofy w ruchu lądowym usłyszał maszynista pociągu Olsztyn-Szczecin. To on, zdaniem śledczych, odpowiada za to, że dwa pociągi TLK w okolicy Łobza w Zachodniopomorskiem znalazły się wczoraj na tym samym torze.

REKLAMA

Do tragedii w Worowie nie doszło dzięki dyżurnemu ruchu, który - gdy zobaczył, co dzieje się na torach - użył urządzenia o nazwie "Radio Stop", które włącza zdalnie hamulce w lokomotywach.

Pociągi w Worowie zatrzymały się w odległości ok. 100 metrów do siebie.

(ph)