Obywatel Rosji sterował dronem, który przez kilkanaście minut latał nad rządowymi budynkami w centrum Warszawy. Towarzyszył mu drugi Rosjanin. Bezzałogowiec krążył między innymi nad Kancelarią Prezesa Rady Ministrów, Belwederem i w okolicach Ministerstwa Obrony Narodowej. Mężczyzna jeszcze dziś może usłyszeć zarzuty i zostać wypuszczony na wolność.

REKLAMA

Drona zauważył jeden z funkcjonariuszy Biura Ochrony Rządu. Wezwana przez nich policja zatrzymała Rosjanina, który sterował pojazdem ukryty w luksusowym samochodzie zaparkowanym w pobliżu kancelarii premiera. Mężczyźnie towarzyszył drugi obywatel Rosji - ten został wylegitymowany i wypuszczony.

Rosjanin, który sterował dronem został zatrzymany i jest przesłuchiwany przez policję. Wcześniej został zmuszony do sprowadzenia pojazdu na ziemię. Pojazd został poddany przez BOR badaniu pirotechnicznemu. Biuro Ochrony Rządu informację o zdarzeniu przekazało odpowiednim slużbom - powiedziała rzecznik BOR Natalia Markiewicz.

Policjanci i agenci ABW sprawdzą, czy bezzałogowiec nie nagrywał albo nie przekazywał obrazu z okolicy rządowych budynków. Będą też badać, czy urządzenia nie wykorzystywano na przykład do podsłuchiwania rozmów.

Rosjanin być może jeszcze dziś usłyszy zarzuty i zostanie wypuszczony na wolność. Jak ustalił nasz reporter, zarzuty mają dotyczyć naruszenia prawa lotniczego, za co grozi do 5 lat więzienia.

W sprawę nie angażuje się ABW, ale prowadzi ją policja i prokuratura. Jak usłyszał reporter RMF FM Paweł Balinowski, wszelkie informacje o zarzutach - nawet jeśli zostaną postawione dziś - przekazane zostaną do publicznej wiadomości dopiero jutro rano.

Były szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego generał Stanisław Koziej nie sądzi, by to była profesjonalna akcja służb, np. rosyjskich. Zdając sobie sprawę, że tego typu obiekty jak Belweder czy Kancelaria Premiera za dużo zdjęć nie ma, to ten człowiek myślę, że to prędzej jakiś amator zdjęć unikatowych - powiedział Koziej.

(mn, mal, az)