"Pamiętając o tym dniu, że 8 maja 1945 roku podpisany został oficjalnie akt kapitulacji, ten dzień powinien być dniem pamięci o wszystkich ofiarach, o tych prawie 6 milionach obywateli Polski, którzy zginęli z rąk Niemców i Sowietów, walcząc z bronią w ręku, ale także będąc ofiarami represji dokonywanych na ludności cywilnej w trakcie okupacji" - powiedział dr Rafał Leśkiewicz z Instytutu Pamięci Narodowej, redaktor naczelny portalu "Przystanek Historia", który był gościem internetowego radia RMF24. Historyk mówił o okolicznościach wybuchu i zakończenia drugiej wojny światowej.

REKLAMA

Oglądając przerażające obrazy z Ukrainy, po agresji Federacji Rosyjskiej na Ukrainę 24 lutego, na myśl przychodzą obrazy, relacje, dokumenty z okresu II wojny światowej. Te dokumenty, które przechowywane są w archiwach i są dowodem zbrodni armii sowieckiej w Europie, na terenie szczególnie na terenie II Rzeczpospolitej, później zajętej przez Armię Czerwoną - mówi dr Rafał Leśkiewicz.

Wojna w Ukrainie przypomina II wojnę światową

Jak dodał, dla historyka "te obrazy z dzisiejszej Ukrainy przywołują najgorsze relacje i wspomnienia, najgorsze dokumenty i fotografie, a także materiały filmowe, które dokumentują zbrodnie sowieckie w okresie II wojny światowej i po jej zakończeniu".

Mit Wielkiej Wojny Ojczyźnianej to rzeczywiści jeden z głównych rdzeni polityki historycznej Władimira Putina, prowadzonej konsekwentnie od wielu lat. Wojny, która zaczęła się od agresji hitlerowskich Niemiec na Związek Sowiecki 22 czerwca 1941 roku. Zapominają jednak Rosjanie o tym, albo celowo o tym nie mówią, że tak naprawdę dla Sowietów wojna rozpoczęła się 17 września 1939 roku w wyniku podpisanego niecały miesiąc wcześniej paktu Ribbentrop-Mołotow, który w swoim tajnym załączniku zakładał, de facto, czwarty rozbiór Polski
- podkreśla historyk.

Dr Leśkiewicz przypomniał, że "kiedy hitlerowskie Niemcy najechały Polskę 1 września 1939 r., kilkanaście dni później, 17 września, z równie dużym impetem wkroczyła na ziemie polskie Armia Czerwona niosąc za sobą terror, niosąc za sobą gwałty, rabunki i ludobójstwo".

Najbardziej charakterystycznym efektem (wkroczenia na ziemie polskie) była zbrodnia katyńska dokonana wiosną 1940 roku - dodał.

Dr Leśkiewicz: Rosja chce wyrugowania z pamięci sowieckiej agresji z 1939 roku

Redaktor naczelny portalu "Przystanek Historia" zaznaczył, że "na całym świecie wszyscy doskonale wiedzą o tym, kiedy wojna się rozpoczęła i jaka była na jej początku rola Związku Sowieckiego".

Natomiast w Federacji Rosyjskiej trwają usilne próby wyrugowania z pamięci zbiorowej Rosjan aktu agresji z września 1939 roku i wskazania, że tak naprawdę to Rosja, wtedy Związek Sowiecki, był ofiarą agresji niemieckiej, a nie jednym, który wspólnie z Niemcami rozpoczął drugą wojnę światową - powiedział historyk.

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Dr Rafał Leśkiewicz o 8 maja 1945: Pamiętajmy o prawie 6 mln poległych obywateli Polski

To, co dzisiaj dostrzegamy oglądając przekazy z Ukrainy jest kalką tego, kliszą tego, co działo się na ziemiach polskich w okresie II wojny światowej. Najpierw we wrześniu, październiku 1939 roku, kiedy Rosjanie wkroczyli na ziemie polskie zajmując blisko połowę terenu II Rzeczpospolitej i de facto włączając te ziemie w skład Związku Sowieckiego. Tworząc Zachodnią Białoruś i zachodnią Ukrainę stosując masowy terror, rabunki i gwałty - powiedział dr Rafał Leśkiewicz.

Jak dodaje, "gdy czyta się relacje i wspomnienia Polaków, którzy doświadczyli wejścia Sowietów i wyparcia Niemców, to pierwszy moment był momentem entuzjazmu, radości, że wkraczają wyzwoliciele".

Jednak dosłownie w kilka minut, a czasami kilka godzin to nastawienie diametralnie się zmieniało, bo okazywało się, że "wyzwoliciele" są tak naprawdę okupantami
- mówi dr Leśkiewicz.

9 maja w Polsce

Historyk IPN wyjaśnił, skąd pochodzi różnica w obchodzeniu dnia zakończenia drugiej wojny światowej w Europie - dla państw zachodnich jest to 8 maja, dla Rosji tym dniem jest 9 maja.

Przez dziesięciolecia obchodziliśmy to święto 9 maja bardzo uroczyście i celebrowaliśmy je. O zgrozo, wówczas, jako dzień zwycięstwa i dzień wyzwolenia, podczas, gdy bardzo wiele osób, które obserwowały to święto, szczególnie rodziny ofiar zbrodni katyńskiej, obławy augustowskiej, wielu innych zbrodni dokonywanych przez Sowietów podczas II wojny światowej na pewno tego "święta" tak nie odbierały. Kiedy możemy już o tym mówić bardzo otwarcie, bez ryzyka jakichkolwiek represji to ten dzień był tak naprawdę dniem zniewolenia. 9 maja to symbol zniewolenia Polski na długie dziesięciolecia po rok 1990 - mówi redaktor naczelny "Przystanku Historia".

Nie jest to święto, z którego powinniśmy się cieszyć. Ja bym raczej odbierał dzień 8 maja jako dzień pamięci o ofiarach II wojny światowej. O tych wszystkich, którzy ponieśli śmierć w trakcie II wojny światowej, ale także po jej zakończeniu z rąk nie tylko Niemców, ale także Sowietów
- dodaje dr Rafał Leśkiewicz.