"Marsz Niepodległości to reputacyjna katastrofa" - napisał na Twitterze szef Rady Europejskiej Donald Tusk."W dalekiej Azji spotkania z przywódcami USA, Chin, Indii, Kanady, Japonii i ASEAN. W kuluarach także pytania o Polskę w związku z marszem narodowców. Bez złudzeń: reputacyjna katastrofa. Może nie wszyscy się tym przejmują, ale ja tak" - czytamy.

REKLAMA

W dalekiej Azji spotkania z przywdcami USA, Chin, Indii, Kanady, Japonii i ASEAN. W kuluarach take pytania o Polsk w zwizku z marszem narodowcw. Bez zudze: reputacyjna katastrofa. Moe nie wszyscy si tym przejmuj, ale ja tak.

donaldtusk14 listopada 2017


Marsz Niepodległości zorganizowały w sobotę w Warszawie środowiska narodowe. Oburzenie wywołały niektóre transparenty, m.in. "Europa będzie biała albo bezludna", "Biała Europa braterskich narodów". W trakcie marszu odpalone zostały świece dymne, race i petardy.

W poniedziałek poinformowano, że wciąż nie ma decyzji prokuratury o wszczęciu śledztwa z urzędu, które miałoby wyjaśnić, czy podczas Marszu Niepodległości mogło dojść rozpowszechniania treści rasistowskich i ksenofobicznych. Nie ma nawet decyzji o rozpoczęciu chociażby postępowania sprawdzającego. Prokuratura Okręgowa w Warszawie twierdziła wtedy, że nie chce na razie wszczynać postępowania, by nie powielać pracy policji. Jak usłyszał w poniedziałek reporter RMF FM Krzysztof Zasada, wystarczy, że to funkcjonariusze gromadzą materiały filmowe z marszu i że analizują dowody.

Liczymy się z tym, że analizy policyjne i tak do nas trafią - powiedział w poniedziałek rzecznik prokuratury Łukasz Łapczyński. Wtedy ocenimy, czy 11 listopada mogło dojść do złamania prawa - dodał.

Tymczasem z rozmów reporterów RMF FM z doświadczonymi prokuratorami wynika, że już na podstawie samych doniesień medialnych prokuratura powinna się zająć tą sprawą z urzędu i potem korzystać z ustaleń policji.

We wtorek pojawiła się z kolei informacja, że policja przekazała do prokuratury pierwszą partię materiału dowodowego zgromadzonego podczas Marszu Niepodległości.

Dziś pierwsza partia materiału dowodowego zgromadzonego przez nas została przekazana do prokuratury tak, aby w międzyczasie prokuratorzy mogli także pracować nad tym materiałem - powiedział rzecznik Komendy Głównej Policji mł. insp. Mariusz Ciarka.

Według danych policji 11 listopada odbyło się 308 wydarzeń związanych z obchodami Święta Niepodległości. Uczestniczyło w nich ponad 65 tys. osób.

Rzecznik KGP podkreślił, że w pierwszej kolejności policja skupia się na największym zgromadzeniu, czyli na Marszu Niepodległości. Po zebraniu całego materiału dowodowego on również trafi do prokuratury - podkreślił Ciarka.

Wcześniej we wtorek szef MSWiA Mariusz Błaszczak poinformował, że ponownie zobowiązał policję do jak najszybszej analizy treści propagowanych podczas wszystkich zgromadzeń, które odbyły się 11 listopada, pod kątem ścigania z urzędu sprawców z art. 256 k.k. (m.in. propagowanie faszyzmu lub totalitaryzmu).

Ok. 60 tys. uczestników marszu

Sobotnia manifestacja przeszła ulicami Warszawy pod hasłem "My chcemy Boga". Uczestnicy marszu mieli ze sobą polskie flagi, biało-czerwone opaski, na części z nich był kotwice Polski Walczącej i inne patriotyczne symbole. Widoczne były także flagi z emblematem Narodowych Sił Zbrojnych i napisem "Śmierć wrogom ojczyzny". Manifestujący nieśli transparenty, na których przeczytać można było m.in. "My chcemy Boga", "Lwów i Wilno pamiętamy", "Wszyscy różni, wszyscy biali", "Europa będzie biała albo bezludna", "Biała Europa braterskich narodów".

Skandowano hasła: "Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę", "Bóg, honor i ojczyzna", "Polski przemysł w polskich rękach", "Naszą drogą nacjonalizm", "Precz z lewactwem", "Polska katolicka, nie laicka", "Cześć i chwała bohaterom, biało-czerwone barwy niezwyciężone".

Obywatele RP: Uczestnicy Marszu Niepodległości złamali prawo

Uczestnicy sobotniego Marszu Niepodległości złamali prawo - użyto rac, transparentów głoszących mowę nienawiści, obrażono i pobito grupę kobiet, które stanęły na trasie marszu; władze miasta i policja nie reagowały - powiedział w niedzielę lider Obywateli RP Paweł Kasprzak. Poinformował, że w związku z tym Obywatele RP złożą zawiadomienia do prokuratury - m.in. na władze stolicy za niedopełnienie obowiązku i na napastników.

Kasprzak na konferencji prasowej w Warszawie powiedział, że Obywatele RP jeszcze przed marszem domagali się od władz miasta i od prezydent Hanny Gronkiewicz - Waltz "przysłania na miejsce marszu narodowców, zwanego Marszem Niepodległości obserwatorów z miasta, którzy z chwilą stwierdzenia przestępstw tam popełnianych rozwiązaliby ten marsz, tak jak powinien być on rozwiązywany corocznie".

Powodem - tłumaczył - istotną treścią demonstracji organizowanych 11 listopada "są przestępstwa i wykroczenia: mowa nienawiści i groźby karalne", ale też używanie przez uczestników marszu rac.

Podkreślał, że podobnie działo się - choć na mniejszą skalę - we Wrocławiu, gdzie aktywiści Obywateli RP również uczulali władze miasta. Tam marsz został poprowadzony przez księdza Międlara i Piotra Rybaka, skazanego za spalenie kukły Żyda. I w Warszawie, i we Wrocławiu nie było żadnej reakcji - wskazywał w niedzielę Paweł Kasprzak.

"Siadaj Kulson" - według policji to mieli powiedzieć funkcjonariusze podczas zatrzymania Obywateli RP przed marszem narodowców w Warszawie. Co innego twierdzą sami zainteresowani. Jak tłumaczą, pod adresem jednej z zatrzymanych kobiet miały paść słowa niecenzuralne.

Wstpne czynnoci kontrolne nie wykazay nieprawidowoci w dziaaniach policjantw usuwajcych nielegalne zgromadzenie. Sowa jakie pady, kierowane byy nie do kobiety, a do m. asp. Mateusza siadaj Kulson, co potwierdzili obecni na miejscu dziaa. pic.twitter.com/AeSA5S65iV

PolskaPolicja12 listopada 2017

(ug)