"W poniedziałek polski rząd ma otrzymać od Czechów propozycję umowy w sprawie kopalni Turów. Jeśli strony się porozumieją, skarga Pragi może być wycofana z TSUE jeszcze przed wakacjami" - informuje "Dziennik Gazeta Prawna". Z jej informacji wynika też, że spór mógł się zakończyć o wiele wcześniej.

REKLAMA

W lutym Czesi złożyli skargę na Polskę do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) w związku z przedłużeniem koncesji dla kopalni węgla brunatnego Turów. W maju trybunał nakazał natychmiastowe jej zatrzymanie do czasu rozpatrzenia sprawy. Polska argumentuje, że nie może tego zrobić i negocjuje z Czechami umowę, która ma pozwolić na wycofanie skargi przez Pragę. W międzyczasie Czesi zawnioskowali o 5 mln euro kary dla Polski za każdy dzień pracy Turowa.

Obowiązek postawienia po czeskiej stronie stacji pomiarowych monitorujących zanieczyszczenie środowiska, przekazywanie na bieżąco sąsiadom informacji o skutkach wydobycia węgla, stworzenie specjalnego funduszu, z którego miałyby być finansowane projekty środowiskowe, np. uzdatniania wód gruntowych na pograniczu, oraz dodatkowo ok. 50 mln euro, które Polacy mieliby wydać na inwestycje u Czechów" - to propozycje, które znalazły się w umowie w sprawie kopalni w Turowie - podaje "DGP".

Według gazety w poniedziałek kilkudziesięciostronicowy dokument ma dotrzeć do polskiego rządu.

Z naszych rozmów z Czechami wynika, że jest szansa na wycofanie skargi jeszcze przed wakacjami - podają dziennikarze "DGP". Jeżeli Polska zrobi pierwszy krok, udowadniając dobrą wolę, to jest to możliwe - zapewnia cytowany przez "DGP" Martin Puta, hejtman (odpowiednik marszałka) liberadzkiego kraju, który brał udział w negocjacjach z polską stroną.

Jak ustalił "DGP", spór mógł zakończyć się wiele miesięcy wcześniej. "Dotarliśmy do pisma z 23 listopada 2020 r., które czeski wiceminister środowiska Vladislav Smrž przesłał polskiemu resortowi klimatu i środowiska. Już ten dokument zawierał wyliczenie kosztów związanych ze szkodliwym, zdaniem Czechów, oddziaływaniem polskiej kopalni na kraj liberadzki: w sumie ok. 70 mln euro m.in. na budowę zastępczego źródła zaopatrzenia w wodę pitną w Uhelnie oraz monitoring środowiskowy do 2044 r." - podaje gazeta. Odpowiedzi nie otrzymaliśmy - mówi "DGP" Petra Roubíčková, rzeczniczka czeskiego resortu klimatu.

Na połączonym posiedzeniu komisji sejmowych z końca marca tego roku odpowiadający za sprawy geologiczne wiceminister klimatu i środowiska Piotr Dziadzio odnosił się do tego pisma. "Listę proponowanych projektów nazwał "koncertem życzeń". Ale przyznawał, że gdybyśmy zainwestowali i wydali te pieniądze, to być może strona czeska by po prostu powiedziała: dobra, to my nie wnosimy uwag do kontynuacji eksploatacji węgla w Turowie - podkreśla gazeta.