Najpóźniej do końca kwietnia Polska musi podpisać nowy kontrakt na dostawy gazu ze Wschodu – dowiedział się reporter RMF FM Krzysztof Zasada. Jeśli tego nie zrobimy, możemy mieć poważne problemy z dostawami błękitnego paliwa w przyszłym sezonie grzewczym, czyli podczas następnej zimy.

REKLAMA

Na przełomie kwietnia i maja rozpoczyna się uzupełnianie magazynów na nowy sezon, a jak na razie nie mamy skąd wziąć surowca. Wciąż nie dostarcza go kontrolowana przez rosyjski Gazprom spółka RosUkrEnergo, dlatego brakuje nam 7 milionów metrów sześciennych na dobę, a w magazynach mamy już niespełna 1/3 zapasów.

W ciągu dwóch miesięcy musimy podpisać choćby krótkoterminowy kontrakt. Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo szuka kontrahentów gdzie tylko może. Trwają rozmowy z zachodnimi dostawcami, ale przede wszystkim z Gazpromem. To od zgody rosyjskiego monopolisty zależy, czy zbilansujemy dostawy gazu.

Należy mieć tylko nadzieję, że Rosjanie nie zechcą skorzystać z okazji, by w sytuacji, gdy mamy nóż na gardle, wymóc na nas gazowe ustępstwa.