Organizacje broniące praw zwierząt chcą uchronić przed śmiercią stado dziko żyjących krów w Ciecierzycach w Lubuskiem. Decyzję wojewody i lekarza weterynarii o ich uboju podtrzymał niedawno gorzowski sąd. Kiedy stado zagoniono w jedno miejsce, a teren odgrodzono – sprawa nabrała rozgłosu. Zdaniem administracji wojewody lubuskiego i wojewódzkiego lekarza weterynarii – uśmiercenie zwierząt to jedyny możliwy scenariusz. Jak mówią urzędnicy – trudno określić gdzie i jak długo przemieszczały się krowy, a co za tym idzie – czy nie są nosicielami chorób groźnych dla innych zwierząt.

REKLAMA

Działająca w regionie fundacja Arka dla Zwierząt chce zawalczyć o życie stada. Jej działacze szukają miejsc, do których mogłyby trafić zwierzęta. Chęć przyjęcia części z nich zadeklarowała już m.in. Przystań Ocalenie, ale też kilkoro prywatnych gospodarzy. Czas na znalezienie miejsca dla wszystkich krów, społecznicy mają do środowego wieczoru.

Krowy kilka lat temu uciekły z zagrody swoich właścicieli. Stado liczyło wówczas 10 osobników. Rozrosło się jednak do aż 170 sztuk. Przez cały ten czas zwierzęta żyły na wolności, błąkając się po okolicznych lasach i łąkach. Ich właściciel nie robił nic w kierunku ich złapania i ponownego ich przetransportowania do gospodarstwa. Jak mówił w rozmowie z dziennikarzami - mimo wielokrotnych próśb, nie otrzymał stosownego wsparcia od samorządu.

Kiedy mieszkańcy lubuskich Ciecierzyc i okolicy zaczęli niepokoić się, że dziko żyjące bydło może być odławiane i trafiać na stoły albo roznosić rozmaite choroby - zaalarmowali urzędników. Ci wydali decyzję o uśmierceniu zwierząt, bez uprzedniego ich badania. Zdaniem obrońców praw zwierząt, którzy chcą ocalić przynajmniej część stada - w zasądzonym wyroku można doszukać się błędów. Potwierdza to mec. Karolina Kuszlewicz, rzeczniczka ds. ochrony zwierząt przy Polskim Towarzystwie Etycznym.

Z mojej wiedzy wynika, że wcześniej został wydany wyrok w sprawie karnej o znęcanie się nad zwierzętami. W związku z tym, że w ocenie sądu i prokuratury te zwierzęta były zaniedbywane, nie miały należytej opieki, a to nosi znamiona znęcania. Sąd uznał właściciela za winnego, ale nie orzekł przepadku tych zwierząt, co jest swego rodzaju naturalną konsekwencją wyroku o znęcanie. Przepadek polega na tym, że odbiera się zwierzęta właścicielowi, by trafiły w inne, bezpieczne miejsce ­- tłumaczy mec. Kuszlewicz.

Sąd: Obowiązek wykonania decyzji o uśmierceniu stada... spoczywa na właścicielu

Sąd uznał, że zwierzęta były ofiarami znęcania i orzekł jednocześnie, że obowiązek wykonania decyzji o uśmierceniu stada spoczywa na właścicielu. W ocenie rzeczniczki ds. ochrony zwierząt przy Polskim Towarzystwie Etycznym - to absurd.

W procesie o humanitarną ochronę zwierząt, środkiem, który ma zapobiec ponownemu przestępstwa ma być to, że się te zwierzęta uśmierci. To jest tak, jak byśmy rozbili pseudohodowlę psów, które były trzymane w klatkach, a ich właściciele zostali by zobowiązani do uśmiercenia zwierząt. Tak nie może być w sprawie o humanitarne traktowanie zwierząt.(...) Poza tym przepis, który mówi że zwierzęta można uśmiercić kiedy nie są zakolczykowane to po pierwsze tylko możliwość, nie konieczność. Po drugie - w sytuacji, kiedy z oceny ryzyka m.in. bezpieczeństwa żywności wynika taka potrzeba. Jeśli wiemy, że te zwierzęta żyły na dziko, one nie były przerabiane na mięso, a co więcej - organizacje właśnie planują zagwarantowanie im miejsca w azylach i to, że nigdy nie trafią na stoły, to zagrożenie w zakresie bezpieczeństwa żywności odpada - tłumaczy mec. Karolina Kuszlewicz, zdaniem której przynajmniej do momentu wyjaśnienia wszelkich wątpliwości i chaosu w związku z uprzednimi decyzjami administracyjnymi - decyzja o zabiciu zwierząt powinna zostać wstrzymana.

Obrońcy praw zwierząt chcą ponownie skierować sprawę do sądu

Organizacje, które chcą ocalić krowy są gotowe na ponowne skierowanie sprawy do sądu. Jeśli uda się wstrzymać decyzję o zabiciu krów, całe stado zostanie najpierw przebadane. Osobniki, które są zdrowe będą mogły zostać zakolczykowane. Wtedy też będzie można podjąć decyzję o ich ewentualnym transporcie do nowych miejsc pobytu.

W środę do sprawy mają się odnieść władze województwa Lubuskiego.