Ewentualne zawetowanie przez Pragę art. 7 traktatu UE w sprawie Polski jest znacznie mniej prawdopodobne niż jeszcze kilka miesięcy temu - napisał na Twitterze czeski minister spraw europejskich Alesz Chmelarz. Czesi coraz bardziej dystansują się od poparcia dla polskiego rządu. Sytuacja się zmieniła, po tym jak prezydent Andrzej Duda podpisał ustawy o Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa.

REKLAMA

Jeszcze we wrześniu czeski minister spraw europejskich Alesz Chmelarz przekonywał, że nie poprze uruchomienia art. 7 w sprawie Polski, bo sądy to wewnętrzna sprawa Warszawy.

These out-of-context statements are from septembre when there was time to reflect on Pres Duda's veto and we hoped for positive development. Now, it is less clear. We would still be happy if PL resolved this issue internally, but three months have passed and not much changed.

CZSecStateEU28 grudnia 2017

W czwartek stwierdził jednak, że we wrześniu liczył na to, że po prezydenckich wetach, polskie ustawy o sądach zostaną znacznie złagodzone. Te oczekiwania Pragi nie zostały jednak spełnione.
Teraz Czesi nie mówią już tak głośno, że zablokują w UE nałożenie na Polskę sankcji.

Takie stanowisko może oznaczać, że Polski na unijnej arenie będą bronić jedynie Węgrzy.

Czechy: Konflikt między KE a Polską ma charakter polityczny

Z kolei w komentarzu zatytułowanym "Zbędny proces z Polską?" czeski dziennik "Lidove Noviny" napisał, że uruchomienie wobec Polski art. 7 traktatu UE może ostatecznie zakończyć się kompromitacją Komisji Europejskiej. "Uderzenie w Polskę może oznaczać zmianę Unii" - cytuje gazeta europosła Marka Jurka.

Autor komentarza, dziennikarz i polonista Lukasz Skraba pisze, że premier Węgier Viktor Orban dał już do zrozumienia, że wystąpi przeciwko ewentualnym sankcjom wobec Polski. "Inni też to zrozumieją" - powołuje się komentator "LN" na Marka Jurka.

Skraba jest zdania, że po "obu stronach panuje bojowy duch”. "Z obozu rządzącego nie dobiegają żadne uspakajające hasła, a przeciwnie". Komentator powołuje się na wypowiedzi ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro, który jest zdania, że cała sytuacja nie powstała w związku z obawami o państwo prawa. Trzeba dopatrywać się politycznego podtekstu - pisze Skraba i cytuje wiceministra sprawiedliwości Patryka Jakiego: "gdybyśmy robili wszystko to co chcą Niemcy i Francja, to okazałoby się, że jesteśmy oazą demokracji". Autor komentarza zauważa również, że "gdyby Polska zgodziła się na przyjęcie uchodźców albo gdyby resort obrony zamiast śmigłowców amerykańskich kupił francuskie, spór nawet by nie zaistniał".

"Jakie będą dalsze losy procedury związanej z art.7 zdecyduje Rada Europejska, czyli przedstawiciele pojedynczych państw członkowskich, wśród których polscy politycy liczą na większe zrozumienie niż u europejskich urzędników" - piszą "LN" i zauważają, że jeżeli dojdzie do odrzucenia dalszego postępowania przeciwko Polsce, to najprawdopodobniej stanie się tak dzięki jednemu sojusznikowi lub co najwyżej kilku. "To zdecydowanie nie pomoże polskiemu wizerunkowi" - twierdzi komentator czeskiego dziennika.

Zwraca też uwagę na zmianę na stanowisku polskiego premiera. Jego zdaniem Mateuszowi Morawieckiemu powinno się łatwiej negocjować z unijnymi urzędnikami i europejskimi politykami niż jego poprzedniczce. "Już na początku swojego mandatu będzie musiał wykorzystać wszystkie swoje zdolności i doświadczenia" - stwierdza Skraba.

(ug)