Prokuratura Okręgowa w Warszawie sprawdza, czy wszcząć śledztwo w sprawie ekranów akustycznych stawianych przy autostradach m.in. tam, gdzie prawdopodobnie nie były potrzebne. O sprawie mówił premier Donald Tusk w swoim "drugim expose".

REKLAMA

Wszczęliśmy postępowanie sprawdzające pod kątem ewentualnego przekroczenia uprawnień lub niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy publicznych - powiedział rzecznik prokuratury Dariusz Ślepokura.

Postępowanie sprawdzające, które może trwać do miesiąca, kończy się decyzją o wszczęciu formalnego śledztwa lub odmową.

Kilka dni temu rzecznik Prokuratora Generalnego Mateusz Martyniuk mówił, że po analizie materiałów prasowych Prokuratura Generalna zdecydowała o przekazaniu sprawy do wyjaśnienia warszawskiej prokuraturze.

Polska straciła fortunę


Na początku października media informowały, że blisko połowa ekranów akustycznych powstała niepotrzebnie, a firmy, które je produkują, zarobiły na nich fortunę. Ekrany stawiano tam, gdzie wcale nie musiały powstać, np. przy lasach i ugorach. Przez złe przepisy autorstwa resortu środowiska na "ekranowaniu" Polska mogła stracić nawet miliard złotych.

Wszystko dlatego, że pięć lat temu Ministerstwo Środowiska wprowadziło w Polsce normy hałasu, które należą do najbardziej restrykcyjnych w Europie. Według GDDKiA, gdyby normy zmieniono przed drogowym boomem, nawet 40 proc. ekranów okazałoby się niepotrzebnych.

Premier zapowiedział zbadanie sprawy


12 października Donald Tusk powiedział w Sejmie: "Ktoś wprowadził normy ekologiczne tak wyśrubowane, że konsekwencją tego była konieczność budowania ekranów nie tam, gdzie to jest rzeczywiście konieczne". Zwrócił uwagę, że normy ekologiczne, które "wymuszały stawianie ekranów, wprowadzono 14 czerwca 2007 roku". Zgadzam się z tymi, którzy uważają, że okoliczności wprowadzenia tej normy powinna zbadać prokuratura. Powiem więcej, zbada to prokuratura - zapowiedział szef rządu.