Opóźnienia w budowie nowych i rozbudowie istniejących elektrowni mogą wywołać bolesny kryzys energetyczny - ostrzega prezes Polskich Sieci Elektroenergetycznych. Do 2020 roku musimy wygasić stare bloki produkujące aż 3,5 tysiąca MW prądu. Dziennie zużywamy maksymalnie 22 tysiące MW.

REKLAMA

Rząd przewiduje, że do 2020 roku nowe bloki dadzą nam dodatkowych niemal 6 tysięcy MW. Między innymi we Włocławku, Stalowej Woli, Kozienicach, Opolu, Płocku i Jaworznie. Teoretycznie to powinno wystarczyć, by uniknąć kryzysu energetycznego. W praktyce jest znacznie gorzej. Mamy potężne opóźnienia w budowie bloków - na przykład o 2 lata w Stalowej Woli jest już spóźniona o 2 lata, nie wspominając o ślimaczącej się budowie elektrowni atomowej. Mocy przybywa zatem powoli, a zapotrzebowanie rośnie.

Zapotrzebowanie w okresie zimowym rośnie nieco wolniej, ale rośnie. W okresie ostatnich 10 lat to zapotrzebowanie wzrosło o 11 procent, a latem aż o 25 procent - wylicza prezes Polskich Sieci Elektroenergetycznych Henryk Majchrzak.

Rząd jednak o tym zdaje się nie myśleć. I to nie tylko w ogniu kampanii wyborczej - zauważa nasz reporter Krzysztof Berenda.

(mal)