"Najwięcej obaw samorządowców w związku z reformą szkolnictwa budzą kwestie finansowe" - powiedziała szefowa MEN Anna Zalewska. We wtorek minister pojawiła się na konferencji "Rola i zadania samorządów po zmianach w szkolnictwie", gdzie rozmawiała z samorządowcami z Mazowsza o planowanej reformie szkolnictwa.

REKLAMA

Samorządowcy usłyszeli od Anny Zalewskiej, że planowana jest zmiana ustawy o dochodach jednostek samorządu terytorialnego uwzględniająca sześciolatki w subwencji oświatowej. Pokazałam w projekcie budżetu dodatkowe środki na waloryzację; powiedzieliśmy sobie o pieniądzach dla samorządów w postaci subwencji oświatowej na sześciolatka. W tej chwili i w wykazie prac Rady Ministrów, i Sejmu jest zmiana ustawy o dochodach jednostek samorządu terytorialnego, właśnie pokazująca, że sześciolatek będzie w subwencji oświatowej i kwota na jednego ucznia (...) to kwota 4 tys. 300 zł - tłumaczyła szefowa MEN.

1 września zniesiono obowiązek szkolny dla sześciolatków. W efekcie - według szacunków MEN - rodzice 82 proc. dzieci w tym wieku zdecydowali o pozostawieniu ich w wychowaniu przedszkolnym. W związku z tym zdecydowano o zwiększeniu w tym roku dotacji na wychowanie przedszkolne poprzez przesunięcie tam części środków z subwencji oświatowej. Anna Zalewska przypomniała, że w tym roku żadnych kłopotów finansowych w związku z sześciolatkami samorządy nie miały, ponieważ "sześciolatek został wyliczony rok wcześniej", więc niezależnie, czy uczy się w szkole, czy w przedszkolu "ma wartość co najmniej 5 tys. 200 zł dla samorządu". Również w przyszłym roku szkolnym ma być subwencja oświatowa dla sześciolatków.

Co z tą reformą?

Szefowa MEN podkreśliła, wkrótce resort rozpocznie konsultacje z samorządowcami i ekspertami na temat zmian w subwencji oświatowej - "jak ją dopasować do nowych wyzwań w XXI wieku".Pytana o nową podstawę programową, tłumaczyła, że prace nad podstawą trwają od lutego - wtedy rozpoczęły się jej analizy. Eksperci są powołani, w tej chwili już zabrali się do pracy (...). To jest ogromne wyzwanie, ogromna odpowiedzialność, oni będą pracować do końca listopada i pokażą państwu podstawy programowe - powiedziała Anna Zalewska.

Na pytanie o maksymalną liczebność klas, odpowiedziała: "dążymy do standaryzacji, ale w wielkich miastach na razie jest to niemożliwe". Jak podkreśliła w tym celu, w Warszawie trzeba by było wybudować kilkadziesiąt budynków. Ale jest taka pokusa, bo mamy jakiś cel - chcemy mieć szkołę bezpieczną, która uczy, podnosi jakość i nie ma dwóch zmian. W związku z tym istnieje takie prawdopodobieństwo, jeżeli samorządy duże się zgodzą, że wpiszemy wręcz w takie standardy, że dajemy sobie np. 5 lat, żeby klasa nie miała więcej niż 25-26 osób - podkreśliła szefowa MEN. Przypomniała, że określone jest natomiast minimum: w okresie przekształceniowym ma to być 7 osób w klasie.

Zgodnie z propozycją rządu od 2017 r. funkcjonować mają 8-letnia szkoła podstawowa, 4-letnie liceum i 5-letnie technikum, szkoły branżowe w miejsce zasadniczych szkół zawodowych; zlikwidowane zostaną gimnazja.

(ug)