Według przepisów rolnicy, którzy spalą swoją łąkę powinni mieć cofnięte unijne dopłaty. Jak sprawdził jednak reporter RMF Witold Odrobina, wśród prawie 600 odmów lub cofnięć wypłat w Małopolsce, tych za wypalanie było ledwie kilka bo wielu "rolników-piromanów", wykazało się zdumiewającą zapobiegliwością.

REKLAMA

Zdarzają się takie sytuacje, że niektórzy rolnicy nie zgłaszają tych gruntów, które zamierzają wypalić. Ci, którzy byli podejrzewani o wypalenie swoich gruntów, nie zgłosili tych gruntów do płatności obszarowych. Najczęściej informacje o tym, że któryś z rolników wypala łąkę trafia do odpowiednich władz dzięki „życzliwym” sąsiadom.

Tylko w ostatnich dwóch tygodniach małopolscy strażacy ponad tysiąc razy wyjeżdżali, aby gasić palące się trawy.

Wypalanie traw - wbrew powszechnej wśród rolników opinii - nie jest sposobem na użyźnienie gleby. Wysoka temperatura powoduje bowiem nadmierne nagrzewanie się górnych warstw gleby, giną wtedy drobnoustroje uczestniczące w procesie rozkładu i mineralizacji materii organicznej, zwierzęta pozbawione drogi ucieczki, palą się żywcem.

Strażacy zwracają też uwagę, że pożary traw rozprzestrzeniają się w sposób niekontrolowany, co kończy się podpaleniem zabudowań, lasu czy obszarów cennych przyrodniczo na terenach chronionych.