Tajny raport CIA z jesieni ubiegłego roku na temat broni masowego rażenia w Iraku jest obecnie sprawdzany przez służby kontroli wewnętrznej w tej agencji, gdyż są wątpliwości, czy sporządzono go rzetelnie.

REKLAMA

Agencja wywiadu oraz rząd USA są pod coraz większą presją zarzutów, że sztucznie rozdmuchano groźbę broni masowego zniszczenia, by uzasadnić wojnę z reżimem Saddama Husajna. Chociaż od zakończenia wojny minęły już prawie dwa miesiące, broni tej dotychczas w Iraku nie znaleziono.

W raporcie CIA, ogłoszonym w październiku zeszłego roku, podano, że reżim

Saddama dysponuje bronią chemiczną oraz biologiczną i zmierza do wznowienia programu produkcji broni nuklearnej. Jego ustalenia zasadniczo podważyły jednak komisje ONZ ds. irackiej broni masowego rażenia.

Nieoficjalnie niektórzy funkcjonariusze CIA tłumaczą, że byli pod naciskiem politycznym i dlatego przedstawili przesadzoną ocenę stanu irackich arsenałów. Szczególną rolę miał w tym odegrać wywiad wojskowy, który - ich zdaniem - dostarczał swoim mocodawcom w Pentagonie definitywne dane, że Bagdad ma broń masowego rażenia.

Były one oparte głównie na relacjach dysydentów zbiegłych z Iraku i irackiej opozycji, działającej za granicą. CIA podważało wprawdzie wiarygodność tych informacji, ale „jastrzębie” w Pentagonie - z szefem resortu Donaldem Rumsfeldem na czele – ogłosiły, że nie ma wątpliwości co do posiadania broni masowego rażenia przez Irak.

Jednak wobec faktu, że nie znaleziono dotychczas takiej broni w Iraku, sprawa staje się coraz bardziej kłopotliwa dla administracji prezydenta Busha. W USA mnożą się głosy wskazujące, że w grę wchodzi wiarygodność Ameryki, a jej osłabienie może mieć fatalne następstwa w przyszłości.

06:05