W Polsce oficjalnie maturę z matematyki pisze co roku 80 dyskalkulików, czyli osób cierpiących na zaburzenia w zdolnościach matematycznych. Według Światowej Organizacji Zdrowia, na tę dysfunkcję cierpi od 4 do 7 proc. populacji - informuje "Gazeta Wyborcza".

REKLAMA

Dyskalkulicy nie są w stanie opanować minimum programowego z matematyki. Mylą liczby - na przykład szóstkę z dziewiątką, przestawiają przecinki, 1000 odczytują jako 10 000, a znaki mniejszości mylą z większością. Zaburzenie to często występuje razem z dysleksją, ale może być dysfunkcją samodzielną.

Dyskalkulicy w Belgii czy Holandii mają opiekunów, którzy pomagają im załatwiać sprawy w banku, robić zakupy. W Niemczech i Wielkiej Brytanii program nauczania matematyki dostosowany jest do ich możliwości. W Polsce muszą pisać z matematyki obowiązkową maturę.

Resort edukacji podkreśla, że problemem się przejmuje. Podczas ostatniej matury z matematyki dyskalkulicy pisali już egzamin o pół godziny dłużej, a do jego oceniania zastosowano specjalne kryteria. To jednak za mało, by rozwiązać problem. Wielu polskich nauczycieli nie ma pojęcia nawet, jak pracować z takimi uczniami.

Rzecznik praw obywatelskich zaapelował właśnie do MEN, by powołało zespół specjalistów, którzy ocenią, czy "chorzy na matematykę" powinni pisać maturę z tego przedmiotu. A jeśli tak, to jak ma ona wyglądać.