"USA są w razie potrzeby gotowe udzielić Tajwanowi wszelkiej możliwej pomocy, by mógł się sam bronić przed Chinami". Ta wypowiedź prezydenta George'a W.Busha złagodziła nieco wydźwięk wcześniejszej, w której dopatrywano się sugestii, że Waszyngton mógłby nawet wysłać tam własne siły zbrojne.

REKLAMA

Bush podkreślił, że liczy na pokojowe rozwiązanie sporów między Pekinem a Taipei. Tymczasem wszystko wskazuje na to, że kryzys wywołany tym, że Chiny przetrzymują amerykańską maszynę zwiadowczą jest poważniejszy niż się wydawało. Po szeregu przesłuchań okazuje się, że członkowie załogi EP-3 zdołali zabezpieczyć mniej danych i sprzętu niż uważano w początkowym okresie po incydencie. Jak poinformowała jedna z osób mająca dostęp do wyników tajnego dochodzenia Pentagonu, niektóre z materiałów, które Amerykanie początkowo uważali za zniszczone mogą być jeszcze przez Chiny wykorzystane. Powiększa to szkody amerykańskiego wywiadu, jakie poniósł on w wyniku przymusowego lądowania na chińskiej Hainan. Załoga nie miała dość czasu, by przewidziane regulaminem przeprowadzić dokładnie i do końca – powoduje to, że część urządzeń EP-3 można jeszcze uruchomić i odczytać pewne dane, choć czasem wymaga to zastosowania skomplikowanych procedur. Więcej na temat szkód będzie można powiedzieć pod oddaniu przez Chiny samolotu i dokładniej analizie jego stanu.

07:55