Centralne Biuro Antykorupcyjne przygotowywało dokumentację, przekazaną wczoraj prokuratorowi, już po tym, jak śledczy wystąpili o nią do CBA - dowiedział się reporter śledczy RMF FM Roman Osica. Większość materiałów, przesłanych wczoraj do prokuratury, posiada datę wykonania 4 i 5 października.

REKLAMA

Świadczy to o tym, że funkcjonariusze Biura dopiero po oficjalnym zawiadomieniu o przestępstwie, związanym z lobbingiem na rzecz właścicieli kasyn, zabrali się za przygotowanie materiału dowodowego dla prokuratury. Potwierdza to rzecznik prokuratury okręgowej w Warszawie Mateusz Martyniuk:

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Według informacji naszego reportera, tylko jedna notatka nosi datę lipcową - pozostałe to nawet nie stenogramy z podsłuchów, a jedynie notatki z odsłuchania płyt, na których nagrane są rozmowy Chlebowskiego i innych bohaterów afery hazardowej. Daty, umieszczone na tych dokumentach, wskazują jednoznacznie, że CBA w pośpiechu przygotowywało dowody. Nie dziwi więc, że Biuro nie przesłało dokumentów wraz z zawiadomieniem, co dziwiło prokuraturę.

Skąd ta prędkość? Wiele wskazuje na pośpiech, by zdążyć z upublicznieniem afery, zanim szef CBA usłyszy zarzuty.

Nasz reporter dowiedział się również, że prokuratura nieprędko upubliczni dokumenty przekazane jej przez CBA. Z pewnością nie nastąpi to w tym tygodniu - prokurator musi najpierw poznać materiał, a jest go dużo. Jest zresztą wątpliwe, by w ogóle zdecydował się na jego upublicznienie.

Jak na informacje naszego reportera zareagowało CBA? Rzecznik Biura oświadczył, że na razie komentarza w tej sprawie nie będzie. Na stronach CBA pojawiło się natomiast oświadczenie Mariusza Kamińskiego, który pisze, że wyraża ubolewanie i zaniepokojenie faktem, iż zostaje odwołany za skuteczne działania Biura. Posłuchaj relacji Romana Osicy:

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Afera hazardowa ujrzała światło dzienne w ubiegłym tygodniu. W czwartek "Rzeczpospolita" podała, że w piśmie dotyczącym prac nad zmianami w tzw. ustawie hazardowej Centralne Biuro Antykorupcyjne ostrzegło prezydenta, premiera, a także władze Sejmu i Senatu, że na tych zmianach budżet państwa może stracić 469 milionów złotych. Taka kwota miała pochodzić z dopłat nałożonych na firmy hazardowe, ale - według gazety - o skreślenie z projektu zapisu o dopłatach mieli zabiegać u polityków Platformy Obywatelskiej dolnośląscy biznesmeni - Ryszard Sobiesiak i Jan Kosek. Zdaniem dziennika, zamieszani w sprawę politycy to: dotychczasowy szef klubu parlamentarnego PO Zbigniew Chlebowski i minister sportu Mirosław Drzewiecki. "Rzeczpospolita" poinformowała, że obaj mieli lobbować w interesie firm hazardowych. Szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego Mariusz Kamiński podczas wtorkowej konferencji prasowej twierdził, że mówił Donaldowi Tuskowi, iż w sprawie projektu ustawy o grach i zakładach należy wyjaśnić rolę nie tylko Chlebowskiego i Drzewieckiego, ale też wiceministra gospodarki Adama Szejnfelda oraz Grzegorza Schetyny. Według Kamińskiego, wicepremier miał się spotykać z Ryszardem Sobiesiakiem.