Wyłudził ponad 60 tysięcy złotych unijnych dopłat. To jeden z trzech zarzutów jaki postawiła prokuratura w Olkuszu Jackowi S. byłemu posłowi i wiceministrowi rolnictwa - dowiedział się reporter RMF FM Marek Balawajder. Zdaniem śledczych były minister przez trzy lata pobierał dopłaty do ziemi, która do niego nie należała. Nakłaniał też inne osoby, aby w podobny jak on sposób starały się o unijne pieniądze.

REKLAMA

Były minister absolutnie nie przyznaje się do winy. Jest wręcz oburzony zarzutami. Twierdzi, że owszem ziemia, którą użytkował nie była jego własnością, ale to nie wykluczało go ze starania się o unijne dopłaty: Unia nie interesuje się właścicielami, biznesmenami, którzy dorabiają się na spekulacji gruntami. Tylko Unia Europejska dopłaca do tego, żeby rolnik mógł egzystować i produkować - do producenta.

Prokuratorzy, którzy postawili mu zarzuty inaczej interpretują przepisy: Sytuacja zgodnie z przepisami daje możliwość starania się o dotacje wyłącznie właścicielom. Takim właścicielem Jacek S. nie był.

Wszystko rozstrzygnie sąd. W ciągu kilku tygodni gotowy będzie akt oskarżenia. Jackowi S. grozi do 5 lat więzienia.