Ernest B., były szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego, usłyszał zarzut niedopełnienia obowiązków służbowych w związku z dopuszczeniem i używaniem systemu Pegasus. Taką informację przekazała w środę Prokuratura Krajowa.

REKLAMA

  • Ernest B., były szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego (CBA), usłyszał zarzut niedopełnienia obowiązków. Chodzi o dopuszczenie i używanie systemu Pegasus.
  • Ernest B. nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień. Grozi mu do 3 lat więzienia.
  • System Pegasus umożliwia podsłuchiwanie rozmów oraz dostęp do danych smartfonów.
  • Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej rmf24.pl

Ernest B. nie przyznał się do winy i nie złożył wyjaśnień

Rzecznik Prokuratury Krajowej Przemysław Nowak poinformował, że Ernestowi B. grozi do 3 lat więzienia.

Były szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu. Odmówił składania wyjaśnień. Nie zastosowano wobec niego żadnych środków zapobiegawczych.

Zarzut postawiony Ernestowi B. dotyczy okresu od września 2017 r. do lutego 2020 r.

"Niedopełnienie obowiązków polegało na dopuszczeniu, a następnie wykorzystywaniu systemu teleinformatycznego zawierającego oprogramowanie Pegasus do przetwarzania informacji niejawnych pozyskanych w ramach kontroli operacyjnych, pomimo że system ten nie posiadał wymaganej przepisami akredytacji bezpieczeństwa teleinformatycznego, zaświadczającej, iż został zaprojektowany i zbudowany w sposób zapewniający bezpieczeństwo przetwarzanych w nim informacji niejawnych. Stanowiło to naruszenie art. 48 ustawy o ochronie informacji niejawnych" - informuje prokuratura.

Według śledczych, niedopełnienie obowiązków przez Ernesta B. skutkowało wykorzystywaniem do prowadzenia kontroli operacyjnych systemu teleinformatycznego bez wymaganej przepisami ochrony środków, form i metod prowadzonych kontroli operacyjnych oraz ochrony zgromadzonych informacji niejawnych.

Ernest B. kierował CBA od 1 grudnia 2015 r. do 20 lutego 2020 r.

Jak działa Pegasus i do czego służy?

Pegasus to system stworzony przez izraelską firmę NSO Group do walki z terroryzmem i zorganizowaną przestępczością.

Przy pomocy Pegasusa można nie tylko podsłuchiwać rozmowy z zainfekowanego smartfona, ale też uzyskać dostęp do przechowywanych w nim innych danych, np. e-maili, zdjęć czy nagrań wideo oraz kamer i mikrofonów.

Według przekazanych m.in. przez Najwyższą Izbę Kontroli informacji, system Pegasus zakupiono jesienią 2017 r. dla CBA, ze środków w zasadniczej części (25 mln zł) z Funduszu Sprawiedliwości.

Pod koniec września były minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro zeznawał przed sejmową komisją śledczą ds. Pegasusa. Oświadczył, że to on był inicjatorem zakupu systemu.

Ziobro zastrzegł, że finalna decyzja o zakupie Pegasusa ze środków Funduszu Sprawiedliwości należała do ówczesnego wiceszefa resortu Michała Wosia, który jednak "znał jego kierunkową wolę" w tym zakresie.

Kto miał być inwigilowany Pegasusem?

Sprawą użycia Pegasusa w Polsce zajmuje się specjalny zespół śledczy nr 3 w Prokuraturze Krajowej. Śledczy badają, czy doszło do przekroczenia uprawnień lub niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy publicznych. Analizowane są kwestie legalności, zasadności, celowości i proporcjonalności działań operacyjnych prowadzonych przy użyciu tego narzędzia.

Śledztwo obejmuje także przypadki bezprawnego wykorzystania Pegasusa wobec osób, które nie były podejrzane o przestępstwa, a działania miały charakter polityczny.

Wśród osób, które według Citizen Lab były inwigilowane, znaleźli się m.in. mecenas Roman Giertych, prokurator Ewa Wrzosek, były senator KO Krzysztof Brejza oraz lider AgroUnii Michał Kołodziejczak.

Na początku listopada minister spraw zagranicznych przekazał, że złożył zeznania jako poszkodowany w śledztwie dotyczącym użycia systemu Pegasus. "Zwyrole podniecali się czytaniem moich prywatnych rozmów" - stwierdził dosadnie.