Pięć osób, w tym była wiceprezydent Krakowa, które zostały wczoraj zatrzymane przez CBA ws. afery deweloperskiej, wyszło z aresztu. Po postawieniu im zarzutów, zastosowano wolnościowe środki zapobiegawcze w postaci dozoru policyjnego, poręczania majątkowe od 50 do 700 tysięcy. Żaden z podejrzanych nie przyznał się do winy.

REKLAMA

Centralne Biuro Antykorupcyjne na zlecenie krakowskiej prokuratury okręgowej zatrzymało wczoraj pięć osób w związku aferą deweloperską.

Wśród zatrzymanych wczoraj była b.wiceprezydent Krakowa Elżbieta K., obecna zastępczyni dyrektora Zarządu Dróg Miasta Krakowa Janina P., dwóch byłych miejskich urzędników zajmujących się planowaniem przestrzennym oraz Sebastian Ch. z Biura Rozwoju Krakowa i Izby Przemysłowo-Handlowej. Mężczyzna jest jednocześnie honorowym konsulem Meksyku w Krakowie, a prywatnie synem Elżbiety K.

Według śledczych zatrzymani byli i obecni urzędnicy mieli ułatwiać jednemu z deweloperów uzyskiwanie dokumentów pozwalających na budowę nieruchomości. Za to zdaniem śledczych dostawali łapówki. Zatrzymani mieli usłyszeć w nadzorującej śledztwo Prokuraturze Okręgowej w Krakowie zarzuty korupcyjne obejmujące lata 2018-19

Zastępczyni dyrektora Zarządu Dróg Miasta Krakowa zostanie przesunięta na inne stanowisko

Jeszcze wczoraj Urząd Miasta Krakowa odniósł się do zatrzymań miejskich urzędników, których dokonało CBA.

"W związku z zatrzymaniem (...) informujemy, że Urząd Miasta Krakowa nie posiada wiedzy na temat śledztwa prowadzonego przez organy ścigania, a tym samym nie ma możliwości odniesienia się do sytuacji" - napisano w przesłanej informacji.

W oświadczeniu zadeklarowano "wolę pełnej współpracy zarówno z prokuraturą prowadzącą śledztwo, jak i z CBA", a także wyrażono nadzieję, że "jakiekolwiek wątpliwości dotyczące działalności pracowników samorządowych zostaną jak najszybciej wyjaśnione". "Nie przesądzamy o winie, jednak ze względu na dobro śledztwa i Pani Dyrektor (zastępcy dyrektora zarządu dróg - przyp. RMF FM), do czasu wyjaśnienia sprawy zostanie ona przesunięta na inne stanowisko" - czytamy w oświadczeniu.