Z inicjatywy związków – organizatorów strajku w kopalni "Budryk" – w zakładzie przeprowadzono zbiórkę pieniędzy dla górników, którzy brali udział w proteście i nie dostaną wypłaty. Prezes Jastrzębskiej Spółki Węglowej wielokrotnie zapowiadał, że nie zapłaci górnikom za strajk. Ci, którzy nie protestowali, otrzymają niższe pensje.

REKLAMA

Zbiórka potrwa do godz. 15. Pieniądze mają być podzielone między strajkujących. Można je wrzucać do dwóch szklanych urn, usytuowanych przy wejściu do kopalni oraz w budynku dyrekcji. Przy głównej urnie umieszczono transparent z hasłem "Jesteśmy razem". Dyrekcja kopalni zabroniła ustawienia skarbonek, a zarząd Jastrzębskiej Spółki Węglowej, do której należy kopalnia, uznał zbiórkę za "potencjalnie niezgodną z prawem".

W tej akcji będzie liczyć się nawet nie konkretna zebrana kwota, ale sama idea zbiórki, polegająca na tym, że ci, którzy z różnych przyczyn nie mogli brać udziału w strajku, solidaryzują się i wspierają tych, którzy wywalczyli dla wszystkich podwyżki i dodatkowe świadczenia - powiedział jeden z organizatorów protestu, Wiesław Wójtowicz.

Strajkująca część załogi, podobnie jak wszyscy inni, otrzyma jedynie jednorazowe wyrównanie za ubiegły rok, będące efektem strajku. 13 lutego cała załoga otrzyma natomiast przysługującą górnikom czternastą pensję, w wysokości zbliżonej do normalnej wypłaty. Według Wójtowicza, dzięki strajkowi będzie ona wyższa o ok. 1000 złotych brutto. Według zarządu JSW, byłaby wyższa także bez strajku, bo podwyżki oferowano załodze już wcześniej.

Najdłuższy w górnictwie strajk w "Budryku" trwał od 17 grudnia do 31 stycznia. Uczestniczyło w nim kilkaset osób z liczącej ok. 2,4 tysiąca osób załogi. Chcieli wyrównania płac do poziomu Jastrzębskiej Spółki Węglowej, której częścią stał się w styczniu samodzielny dotąd "Budryk". Górnicy spędzili w kopalni m.in. Boże Narodzenie i Nowy Rok. Okupowali zakład na powierzchni i pod ziemią, przez ponad dwa tygodnie prowadzili też podziemną głodówkę.

Według pracodawcy, protest był nielegalny. Śledztwo w tej sprawie prowadzi prokuratura.