Brytyjskie rządy od lat borykają się z problemem kolei. Teraz wyzwanie chce podjąć gabinet Tony'ego Blaira, zapowiadając radykalną reformę. Mimo długotrwałej prywatyzacji pociągi nadal się spóźniają. Bardzo możliwe, że zmiany oznaczać będą zwrot w kierunku ponownego, czyli... upaństwowienia.

REKLAMA

Struktury kolei - jak mówił w Izbie Gmin brytyjski minister transportu - uniemożliwiają efektywne nimi zarządzanie. Jego zdaniem powstało zbyt wiele firm, które depczą sobie po piętach; nie potrafią się ze sobą dogadać, często dublują swoje działania lub nie wykonują ich wcale. Np. pociągi i stacje i kolejowe znajdują się pod nadzorem regionalnych koncernów, ale za trakcję kolejową odpowiedzialna jest zupełnie inna firma.

Ponadto powody opóźnień brytyjskich pociągów bywają dość często absurdalne – np. niewłaściwy rodzaj liści czy nieobecność motorniczego. Nie mniej śmieszni mogą być menadżerowie odpowiedzialni za sprawne funkcjonowanie taborów. Np. na ostatnim zebraniu organizacji National Rail, nadzorującej funkcjonowanie całej sieci zasugerowano, aby rozkład jazdy przesunąć co 5 min., aby w ten sposób opóźnione pociągi przyjeżdżały na czas.

Nic dziwnego, że brytyjskie koleje od lat jeżdżą „bez głowy”...

13:50