"Zarzuty strony białoruskiej są absurdalne. Polski zakonnik miał według Białorusi otrzymywać tajne materiały, związane z manewrami Zapad. Nie ma mowy, żebyśmy akceptowali tego typu prowokacje czy brednie" - stwierdził premier Donald Tusk, odnosząc się do sprawy Polaka ujętego przez białoruskie KGB. Zapowiedział podjęcie przez polskie władze działań na rzecz uwolnienia mężczyzny.
Premier Donald Tusk przekazał dziennikarzom, że według jego informacji młody polski zakonnik odwiedzał znajomego księdza, który działa na Białorusi.
Przygotujemy środki odwetowe, jeśli ta sytuacja nie ulegnie zmianie, i to w bardzo szybkim tempie. Po powrocie ministra Sikorskiego opracujemy plan działań na najbliższe tygodnie wobec Białorusi - podkreślił szef rządu.
Białoruska telewizja państwowa wyemitowała w czwartek materiał dotyczący zatrzymania obywatela Polski. Wynikało z niego, że mężczyzna miał zbierać informacje na temat rosyjsko-białoruskich ćwiczeń wojskowych Zapad. Według stacji wszczęto sprawę karną o szpiegostwo.
Telewizja podała, że mieszkaniec Krakowa, urodzony w 1998 roku, został zatrzymany w mieście Lepel w obwodzie witebskim na północnym wschodzie Białorusi.
Białoruska stacja utrzymuje, że mężczyzna przez media społecznościowe nawiązał kontakt z obywatelem Białorusi i zaproponował mu współpracę na rzecz polskich służb specjalnych, której przedmiotem miały być dane m.in. o obiektach wojskowych na Białorusi.
"MSZ traktuje to zdarzenie jako prowokację" - stwierdził w mediach społecznościowych rzecznik resortu dyplomacji Paweł Wroński, odnosząc się do sprawy Polaka ujętego przez białoruskie KGB. "Polska placówka w Mińsku podejmie wszelkie działania dyplomatyczne i prawne w celu pomocy i wsparcia dla polskiego obywatela zatrzymanego przez służby białoruskie" - dodał.
W manewrach Zapad-2025, które mają się odbyć w dniach 12-16 września, oficjalnie ma wziąć udział 13 tys. żołnierzy. Inspektor generalny niemieckiej Bundeswehry Carsten Breuer powiedział w poniedziałek, że w ćwiczeniach weźmie udział 13 tys. ludzi na Białorusi i 30 tys. w Rosji. Mniejsze szacunki podawali przedstawiciele władz litewskich - do 30 tys. wojskowych białoruskich i rosyjskich.