Dopiero za mniej więcej miesiąc za kratki może trafić Jan S. - znany krakowski chirurg, który został skazany na karę bezwzględnego więzienia za branie łapówek. Jan S. ma do odsiadki 2 lata i 8 miesięcy.

REKLAMA

Były już pracownik Szpitala Dziecięcego w Krakowie Prokocimiu przez 11 lat miał brać łapówki od rodziców leczonych dzieci. W sumie miał przyjąć około 15 tysięcy złotych. Wyrok zapadł na początku października, ale biurokracja sądowa wciąż nie pozwala na to, by S. trafił za kratki.

Tydzień temu (4 listopada) powstało pisemne uzasadnienie wyroku i od tej pory sekretariat sądu ma 2 tygodnie na przesłanie stronom tego dokumentu. Później potrzeba kolejnych dwóch tygodni na przekazanie akt do sądu rejonowego, który ma znów 2 tygodnie na przekazanie dokumentów do wydziału wykonywania orzeczeń. Procedura może się jeszcze wydłużyć, bo na razie nie wiadomo, czy obrońcy Jana S. będą chcieli złożyć wniosek o odroczenie kary.

Echa sprawy nie milkną również w samym szpitalu, gdzie przeprowadzono kontrolę mającą dać odpowiedź na pytanie, czy dyrekcja placówki wiedziała o tym, że Jan S. brał łapówki. O wyniki zapytaliśmy Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego, które administruje szpitalem.

"Przeprowadzona analiza dokumentacji posiadanej przez Dyrekcję Szpitala Dziecięcego w Krakowie nie wykazała nieprawidłowości w funkcjonowaniu szpitala. Wśród dokumentów nie ma skarg o charakterze korupcyjnym. W celu wnikliwego zbadania sprawy, prorektor ds. Collegium Medicum UJ prof. Tomasz Grodzicki zlecił kolejną kontrolę dokumentacji obejmującą okres od 2000 do 2006 r." - czytamy w oświadczeniu przesłanym do redakcji.


(j.)