Nie ma dowodów na to, że w białostockim szpitalu uśmiercano pacjentów. Jak poinformował prokurator Adam Kozub, zebrane informacje nie potwierdzają zeznań lekarza, według którego w białostockim szpitalu używano leku thiopental do uśmiercania pacjentów.

REKLAMA

Podstawą tego śledztwa są zeznania jednego z białostockich lekarzy, w sprawie przesłuchano także inne osoby. Mogę powiedzieć tyle, że dotychczas zebrany materiał dowodowy nie potwierdza zeznań tego lekarza. Na obecnym etapie śledztwa jest brak podstaw do przedstawienia komukolwiek zarzutu w tej sprawie - mówi prokurator. Posłuchaj relacji reportera RMF FM Daniela Wołodźki:

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

„Gazeta Polska" napisała, że w Państwowym Szpitalu Klinicznym nr 1 w Białymstoku niewłaściwie używano thiopentalu, leku do usypiania pacjentów, którym potem pobierano narządy do przeszczepu. Takie szokujące zeznania pod koniec 2005 roku złożyło w prokuraturze dwóch białostockich lekarzy. Wyjaśnień w tej sprawie zażądał od prokuratury także minister zdrowia.

Thiopental to lek służący do usypiania i krótkotrwałej narkozy pacjentów z urazami czaszkowo-mózgowymi. Lek znajduje się na wyposażeniu karetek pogotowia. Został on wycofany z obrotu 20 marca przez Głównego Inspektora Farmaceutycznego, gdy z Białegostoku nadeszła informacja o stwierdzeniu u 30 pacjentów ciężkich niepożądanych działań po podaniu leku.