Leo Beenhakker pracuje jako wolontariusz, na zasadzie dżentelmeńskiej umowy – ujawnia, choć tak naprawdę potwierdza informacje RMF FM, prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej Michał Listkiewicz. Ustaliliśmy, że holenderski trener reprezentacji nie ma pozwolenia na pracę w Polsce.

REKLAMA

Na razie trener nie pobiera wynagrodzenia, bo nie chcemy naruszać przepisów - tłumaczy Listkiewicz. Czekamy. To jest kwestia może 10 dni. Potwierdzono nam właśnie, że zostały złożone wszystkie dokumenty - zapewnia.

Wcześniej pytany o sprawę rzecznik PZPN nie chciał nam zdradzić, jaka umowa łączy Beehakkera ze Związkiem. To jest tajemnica stron, sprawa między PZPN a Leo Beehakkerem - podkreślał Michał Kocięba. Zaznaczył jednak, że Związek nie złamał przepisów dotyczących zatrudniania obcokrajowców w Polsce i Beenhakker prowadzi polską reprezentację zgodnie z przepisami prawa. Z Michałem Kociębą rozmawiał Mariusz Piekarski (rozmowa zakończyła się trzaśnięciem drzwiami). Posłuchaj:

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Jedno jest pewne Holender nie podpisał kontraktu z Polskim Związkiem Piłki Nożnej, ponieważ nie ma jeszcze zgody na pracę w Polsce. O taką zgodę do urzędu powinien wystąpić pracodawca, czyli związek piłkarski. Wprawdzie Listkiewicz zapewnia, że wszystkie dokumenty zostały złożone, ale jeszcze wczoraj Tadeusz Zając, szef mazowieckiego urzędu pracy, twierdził, że żadnego wniosku nie otrzymał. Jemu jako cudzoziemcowi, obywatelowi Holandii, my wydalibyśmy taką zgodę, gdyby był złożony wniosek. Tego jednak nie ma. Posłuchaj:

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Dziś z Michałem Listkiewiczem, prezesem związku, spotkają się służby kontroli zatrudnienia. Najpewniej sprawa trafi do sądu, a na PZPN zostanie nałożona ustawowa kara – przez rok nie będą mogli zatrudnić cudzoziemców.