Beata Sawicka domaga się w Sądzie Okręgowym w Warszawie zwrotu przedmiotów, które jej odebrano, po tym jak została zatrzymana przez CBA. W 2007 roku została zatrzymana przez funkcjonariuszy w związku z podejrzeniem o korupcję - przypomina "Gazeta Polska Codziennie".

REKLAMA

Była posłanka zwróciła się do sądu o zwrot zabezpieczonych przedmiotów, po wyroku Sądu Apelacyjnego w Warszawie. Sawicka i burmistrz Helu Mirosław Wądołowski zostali w kwietniu tego roku zwolnieni z odpowiedzialności karnej.

Co prawda poznańska Prokuratura Apelacyjna we wrześniu wystosowała do Sądu Najwyższego wniosek kasacyjny to jednak został on odrzucony. Chodziło o luksusowe przedmioty, które Sawicka otrzymała od funkcjonariuszy CBA działających pod przykrywką.

W przypadku byłej posłanki jest to m.in. ekskluzywne pióro z brylantem za ponad 2 tys. zł czy 30-letnia szkocka whisky za 2,3 tys. zł.

26 kwietnia tego roku sąd uniewinnił z zarzutów korupcji byłą posłankę PO oraz burmistrza Helu. Były szef CBA Mariusz Kamiński powiedział wtedy, że nie akceptuje wyroku. Część ekspertów podkreślała, że służby nie mogą próbować korumpować obywateli. Sąd uznał, że działania CBA w sprawie Beaty Sawickiej były nielegalne.

Była posłanka po wyroku mówiła, że jest szczęśliwa, bo zawsze wiedziała, że jest niewinna, a to, co się stało, było bezprawną inwigilacją.