Atomowy krążownik „Piotr Wielki”, największy rosyjski okręt, może w każdej chwili eksplodować - ostrzegał wczoraj dowódca rosyjskiej floty. Później cofnął swe słowa, a obserwatorzy wytłumaczyli, że to element rozgrywki między dowódcami.

REKLAMA

Przypadek „Piotra Wielkiego” pokazuje, w jak fatalnym stanie znajduje się rosyjska flota. Specjaliści zgodnie podkreślają - rosyjska armia nie stanowi zagrożenia dla potencjalnego przeciwnika, najbardziej zagraża samej sobie i mieszkańcom Rosji.

Potwierdzają to dziesiątki katastrof lotniczych i morskich. Katastrofa atomowego okrętu podwodnego „Kursk” trzy lata temu i zatonięcie złomowanej jednostki K-159 z 9 marynarzami jesienią zeszłego roku to tylko najbardziej jaskrawe przykłady.

Kłopoty mają nawet siły jądrowe. Podczas niedawnych manewrów Floty Północnej dwukrotnie nie udało się odpalić rakiet balistycznych. Rosyjskie siły zbrojne są niedofinansowane i według ekspertów, nie są w stanie prowadzić równocześnie więcej niż jednej wojny lokalnej. Zresztą taka właśnie wojna - operacja w Czeczenii - była na granicy możliwości rosyjskiej armii.

09:20