W rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawną" prezes Najwyższej Izby Kontroli Marian Banaś ocenił, że to Mariusz Kamiński - szef resortu spraw wewnętrznych i administracji - "rozdaje karty" i w jakimś sensie rządzi Polską. "Wiem, że Kamiński zajmował się mną od 2018 r. On i różni funkcjonariusze, którzy są powiązani z układami mafijnymi, bo przecież nikt po 1990 r. porządnie tych służb nie zweryfikował" - zauważył. "Myślę, że zbierane są haki na każdego, na wszelki wypadek" - dodał.

REKLAMA

W rozmowie z "DGP" Marian Banaś był pytany o rzekomą słabość do zbierania haków lidera Prawa i Sprawiedliwości Jarosława Kaczyńskiego. Nie wiem, czy lubi, natomiast wiem na pewno, że te haki Kamiński zbiera, a co z nimi robią, to kwestia domyślna - oparł szef NIK.

Wspominał też spotkanie m.in. z udziałem premiera Mateusza Morawieckiego - na którym usłyszał, że lepiej dla Polski i PiS-u byłoby, gdyby zrezygnował ze stanowiska. Powiedziałem: panowie, jestem legalnie wybranym prezesem i zamierzam nim być do końca kadencji - relacjonował.

Banaś w wywiadzie dla "DGP" ocenił, że PiS przypisuje sobie jego sukcesy. Do dziś się tym chwalą: uszczelniliśmy system podatkowy. Oczywiście mojego nazwiska nie podają - zauważył. W rozmowie odniósł się też do faktu, że nazywany jest "pancernym Marianem".

Pani sugeruje, że ja mógłbym iść na jakieś układy, czegoś bym nie zrobił, był elastyczny. Otóż nie, nie byłbym. Takie rzeczy w moim przypadku nie wchodzą w rachubę. Również z tego powodu mówią o mnie "pancerny Marian" - tłumaczył szef NIK.

13 maja prezes Najwyższej Izby Kontroli Marian Banaś zaprezentował raport dotyczący przygotowań do wyborów korespondencyjnych Prezydenta RP, które miały się odbyć 10 maja 2020 r. Według NIK nie było podstaw prawnych do tego, żeby prezes Rady Ministrów wydawał jakiekolwiek polecenia Poczcie Polskiej i Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych związane z wykonaniem i realizacją wyborów prezydenckich 10 maja ub.r.

Izba skierowała do prokuratury zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa w związku z organizacją wyborów przez zarządy Poczty Polskiej i PWPW.

W rozmowie z RMF FM Marian Banaś zapowiedział, że Najwyższa Izba Kontroli skieruje do prokuratury zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstw przez przedstawicieli najwyższych urzędów państwowych.

Banaś: To w czystej postaci państwo policyjne

Najnowszy wywiad w "DGP" to już kolejna publiczna wypowiedź, w której szef NIK Marian Banaś bardzo krytycznie ocenia działania obozu rządzącego. Działania operacyjne Centralnego Biura Antykorupcyjnego wobec mojego syna nie mogą być rozpatrywane bez kontekstu, jakim jest opublikowanie wczoraj przez media fragmentu wyników kontroli dotyczące organizacji wyborów korespondencyjnych na urząd prezydenta RP, które miały odbyć w maju 2020 roku - mówił pod koniec kwietnia, po kolejnym przeszukaniu w domu Jakuba Banasia. Mój syn od przeszło roku, podobnie jak ja, był stale inwigilowany, represjonowany wraz z całą rodziną. Dzieje się tak dlatego, by zmusić mnie do rezygnacji z pełnienia funkcji prezesa Najwyższej Izby Kontroli i zmiany wyników zakończonych oraz prowadzonych kontroli - przekonywał.

Czynności przeszukania były zaplanowane tak, aby obecna była także moja żona, co ma być dodatkowym elementem nacisku na moją osobę - ocenił. To przypomina mi czasy bolszewickie, kiedy po ogłoszeniu stanu wojennego za to, że byłem patriotą wiernym Polsce i Solidarności, zostałem aresztowany i skazany na 4 lata więzienia. Dzisiaj, w rzekomo wolnej niepodległej Polsce, obecna władza robi to samo - stwierdził w oświadczeniu szef NIK. Kto się z nią nie zgadza, na podstawie pomówień może być w każdej chwili aresztowany i skazany. To w czystej postaci państwo policyjne, którym rządzą służby, a nie premier, prezydent czy parlament - zauważył Banaś.

Szef NIK: Żadnej afery nie było

Marian Banaś wielokrotnie zaprzeczał zarzutom dotyczącym nieprawidłowości w jego oświadczeniach majątkowych. Media mówią, że jest jakaś afera Banasia. Ja chcę powiedzieć z całą stanowczością - żadnej afery nie było, a była jedynie prowokacja służb - stwierdził w marcowym wywiadzie dla Business Insider Polska.

Dzisiaj buduje się narrację przykrywania prawdziwych afer innymi sprawami, żeby winni uniknęli odpowiedzialności. Na poziomie politycznym nikt za nic nie odpowiada. To między innymi jeden z głównych powodów fikcyjności państwa, takiego państwa na niby - ocenił. Porównywał też stawiane mu zarzuty do kontrowersji wokół prezesa PKN Orlen Daniela Obajtka.

Jak stwierdził, te dwie sprawy pokazują podwójne standardy w Prawie i Sprawiedliwości. Ja w przeciwieństwie do innych nie zatrudniałem w KAS czy NIK żadnych pociotków, a po ostatnich doniesieniach prasowych można odnieść wrażenie, że dzięki temu można liczyć na parasol ochronny - zauważył Banaś.