Mamy awanturę o test gimnazjalny. Tysiące uczniów traci szanse na dobre liceum. Rodzice żądają unieważnienia całego egzaminu. Co robi MEN? Szuka winnych wśród nauczycieli - pisze "Gazeta Wyborcza".

REKLAMA

Powtórzyć ten egzamin! Moje dziecko przez czyjąś niekompetencję straciło szansę na dobrą szkołę - pisze do „GW” Kamilla Wojtkowiak z Mchów (woj. wielkopolskie). Jest matką tegorocznej gimnazjalistki, która nie rozwiązała zadania nr 32 w teście

kończącym szkołę. To zadanie najwyżej punktowane - jej córka straciła aż 16 pkt na 50 możliwych, bo jej klasa nie omówiła tych lektur do czasu egzaminu, choć program tego wymagał. A zadanie nr 32 brzmiało: Napisz charakterystykę wybranego bohatera „Syzyfowych prac” Stefana Żeromskiego i „Kamieni na szaniec”Aleksandra Kamińskiego.

Wielu polonistów Kamińskiego przerabia we fragmentach, a Żeromskiego wcale. Uznają "Syzyfowe prace" za książkę archaiczną i nudną, którą uczniom trudno dziś zrozumieć. Inni twierdzą, że planowali tę lekturę przerobić, ale po egzaminie - do końca roku zostały przecież dwa miesiące. Żadne przepisy nie określają, kiedy którą lekturę trzeba omówić.

Teraz poloniści boją się o pracę. Minister edukacji Katarzyna Hall kazała kuratoriom sprawdzić, w ilu szkołach i którzy nauczyciele nie przerobili lektur przed egzaminem.

Marek Legutko, dyrektor Centralnej Komisji Egzaminacyjnej, która egzamin układa, wezwał kuratorów do rozliczenia nauczycieli. W szkołach w Gdyni już w piątek wizytatorzy kserowali dzienniki lekcyjne. Gimnazjaliści po teście płakali. Zrozpaczeni rodzice domagają się powtórki egzaminu. Nie mają żadnych podstaw - ucina sprawę dyr. Legutko.

MEN i CKE muszą szybko znaleźć sposób, żeby pomóc skrzywdzonym uczniom - komentuje sprawę "GW".