Jak stwierdził w rozmowie z siecią RMF minister edukacji, Edmund Wittbrodt, nowy statut okupowanej przez rektora i jego współpracowników Wyższej Szkoły Dziennikarstwa w Warszawie nie zostanie uchylony.

REKLAMA

Natomiast losy klauzuli o "natychmiastowej wykonywalności", którą statut był opatrzony, zostaną wyjaśnione jutro. A to właśnie ta klauzula pozwala na... natychmiastową zmianę władz uczelni, dlatego te dotychczasowe ją zaskarżyły. Twierdzą, że pozbawia ich możliwości odwołania się od niesłusznej decyzji.

Co się stanie, jeśli klauzula zostanie uchylona? Wówczas stare władze wrócą na swoje stanowiska i pozostaną na nich, dopóki awantura o statut nie zostanie rozstrzygnięta porzez NSA. Jednak zanim to nastapi, upłynie sporo czasu, a co ważniejsze - prawdopodobnie do tej pory przestanie istnieć druga strona konfliktu czyli fundacja założycielska. Przestanie istnieć, gdyż władze uczelni jakiś czas temu złożyły wniosek o jej upadłość, który będzie rozpatrywany już za dwa tygodnie. Fundacja nie ma w tej chwili własnych pieniędzy i być może właśnie dlatego jej przedstawiciele tak pilnie śledzą operacje na kontach bankowych szkoły. "Pierwszego dnia po tym, jak panowie dowiedzieli się, że zostali odwołani ze stanowisk, zostały kompletnie wyczyszczone bankowe konta tej szkoły – wszystkie pieniądze zostały przelane na inne konta" - mówi przedstawiciel nowych władz uczelni. Chodzi tu o około 90 milionów złotych rocznie, a od uchylenia lub podtrzymania klauzuli "natychmiastowej wykonalności" zależy, kto będzie miał prawo tymi gigantycznymi pieniędzmi zarządzać. Niestety, nikt nie myśli o tym, że już za dwa tygodnie kończy się licencja na działalność szkoły. Co się wtedy stanie z 9 tysiącami studentów, którzy za naukę w elitarnej szkole płacą 10 tysięcy złotych rocznie?

Posłuchaj relacji warszawskiej reporterki radia RMF, Agnieszki Burzyńskiej:

00:10