Zarzut czynnej napaści na funkcjonariuszy oraz uszkodzenia radiowozu i posiadanie bez zezwolenie broni palnej postawi Prokuratura Rejonowa Łódź-Górna jednemu z trzech mężczyzn zatrzymanych po ataku na policjantów. Do ataku doszło w poniedziałek w Łodzi.

REKLAMA

Dzisiaj planowane jest przedstawienie 22-letniemu mężczyźnie zarzutów i jego przesłuchanie - poinformował w środę PAP rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi Krzysztof Kopania. Dodał, że to jeden z trzech mężczyzn zatrzymanych w związku z czynną napaścią na policjantów, do której doszło w poniedziałek wieczorem na jednej z ulic w Łodzi.

W niedługim czasie po zdarzeniu został zatrzymany 41-latek. Wczoraj zatrzymano natomiast 22-letniego mężczyznę, a dzisiaj mężczyznę w wieku 24 lat. Policjanci i prokurator intensywnie pracują nad sprawą, realizowane są liczne czynności procesowe - wyjaśnił.

Poinformował, że zebrane dotychczas dowody uzasadniają zarzucenie 22-latkowi przestępstw: czynnej napaści na funkcjonariuszy, uszkodzenia radiowozu oraz posiadanie bez zezwolenia broni palnej. Jak wyjaśnił prok. Kopania, podczas zatrzymania mężczyzny zabezpieczono broń, na którą nie posiada on pozwolenia.

Trwają czynności mające na celu weryfikację podejrzeń, co do udziału w zdarzeniu pozostałych dwóch zatrzymanych mężczyzn. Decyzje dotyczące starszego z nich zapadną jeszcze dzisiaj - powiedział rzecznik.

Do napadu na policjantów doszło w poniedziałek wieczorem, gdy funkcjonariusze zajmujący się zwalczaniem przestępczości pseudokibiców prowadzili działania na terenie dzielnicy Górna. Kiedy nieoznakowany radiowóz jechał ulicą Paderewskiego zrównał się z nim cywilny mercedes, w którym policjanci zauważyli kilku zamaskowanych mężczyzn (w kominiarkach). Policjanci okazali legitymacje służbowe i nakazali zatrzymać się.

Mercedes zwolnił, a następnie uderzył w tył radiowozu. Kierujący policjant stracił panowanie nad pojazdem, auto uderzyło w słup oświetleniowy i zostało unieruchomione. Z radiowozu zdołał wyjść jeden z trzech policjantów, który zobaczył kilku zamaskowanych napastników idących w jego stronę z niebezpiecznymi narzędziami w rękach. Według nieoficjalnych informacji, były to kije bejsbolowe i siekiery.

Funkcjonariusz wzywał ich do odrzucenia tych narzędzi informując, że mają do czynienia z policjantami. Kiedy to nie poskutkowało oddał kilka strzałów ostrzegawczych, po których napastnicy rozbiegli się porzucając pojazd
- wyjaśniała rzeczniczka łódzkiej policji Joanna Kącka.

Napastnikom grozi kara do 10 lat więzienia.

(m)