To prezydent chce mieć ostatnie słowo w sprawie reformy armii – tak urzędnik kancelarii Lecha Kaczyńskiego odpowiada na pytanie RMF FM, dlaczego pojawiły się rozbieżności między zapowiedzią ministra obrony a oświadczeniem prezydenta.

REKLAMA

Radosław Sikorski zapowiedział, że armia zawodowa powinna rozpocząć działalność w 2009 r. Prezydent Kaczyński podał z kolei datę 2012. Skąd ta różnica zdań? Wygląda na to, że prezydent zrozumiał potrzebę całkowitej profesjonalizacji armii, ale do koncepcji MON chce dorzucić jakieś swoje pomysły.

W Kielcach nie potwierdził wprost – czego oczekiwał resort obrony – koncepcji armii zawodowej już w 2009 r. Mówił jedynie o 150 tys. zawodowców. A kiedy? Myślę, że po roku 2010, gdzieś koło roku 2012 ten program może być w 100 procentach zrealizowany - stwierdził prezydent.

Szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Władysław Stasiak twierdził jednak, że nie ma wojny na linii prezydent-MON. Tak tłumaczył wystąpienie Kaczyńskiego: To jest fajna koncepcja. Ja ją akceptuję. Widzę taką możliwość, że to się stanie od 2010 r., ale może 2011, 2012. Ale nie bez przyczyny ma prawo powiedzieć, że zastrzega sobie prawo do poprawek.

Według Stasiaka dopiero teraz zaczną się prace nad ostateczną koncepcją. Mają potrwać kilka miesięcy.