"Program, w ramach którego będzie finansowane in vitro, gwarantuje bezpieczeństwo pacjentów i zarodków; przystąpić do niego będą mogły tylko kliniki gwarantujące najwyższe europejskie standardy" - zapewnił minister zdrowia Bartosz Arłukowicz. Podkreślił, że chce, aby z programu skorzystali wszyscy ci, którzy borykają się z problemem niepłodności - niezależnie od zasobności portfela.

REKLAMA

Chcielibyśmy zaproponować możliwość skorzystania z metody in vitro, podkreślam: zaproponować, a nikogo do tego nie zmuszać, przy zagwarantowaniu warunków bezpieczeństwa przy zastosowaniu tej procedury, po wyczerpaniu innych metod terapeutycznych. Chcemy zagwarantować najwyższy standard - podkreślił minister. Dodał, że przystąpić do programu będą mogły tylko te kliniki, które będą gwarantowały i które już udowodniły, że przeprowadzają tę procedurę w "najwyższym europejskim standardzie".

Arłukowicz podkreślił, że celem programu jest także wpływ na poprawę trendów demograficznych. To także jest bardzo ważne, przy procesach demograficznych, z którymi mamy obecnie do czynienia w Polsce - zaznaczył. Chcemy, żeby wszyscy ci, którzy bardzo chcą mieć dziecko, mieli taką możliwość; aby wszyscy ci, którzy borykają się z problemem niepłodności, mogli niezależnie od zasobności portfela, do tej metody przystąpić - mówił minister.

Efektywność leczenia metodą in vitro ma wzrosnąć

Podkreślił, że celem programu jest również poprawa skuteczności i efektywności leczenia metodą in vitro. Nasze analizy wskazują w sposób bardzo wyraźny, że uregulowanie tego opisanym dobrze programem spowoduje, że tak naprawdę odgrywać rolę w Polsce będą tylko kliniki leczące tą metodą w najwyższym standardzie - przekonywał. Przypomniał, że dzisiaj nie ma żadnych narzędzi, by przeprowadzać kontrole, sprawdzać, czy zabieg jest bezpieczny dla rodziców, co się dzieje dalej z zarodkami. Zabezpieczamy i gwarantujemy bezpieczeństwo zarodków. Nie przystąpi do programu nikt, kto nie będzie w stanie sprostać zabezpieczeniu przyszłości wytworzonych zarodków - podkreślił.

Znamy szczegóły rządowego planu in vitro

Pary, które mają za sobą już trzy nieudane próby zapłodnienia in vitro, nie będą mogły przystąpić do rządowego programu i skorzystać z dofinansowania kolejnego zabiegu. Do takich informacji dotarł reporter RMF Mariusz Piekarski. Eksperci uznali, że niepowodzenia trzech cykli zapłodnienia in vitro oznaczają, że dla danej pary metoda jest już nieskuteczna.

W programie zapisano również, że w ramach jednego cyklu może dojść do zapłodnienia maksymalnie sześciu komórek jajowych. Jeśli uda się uzyskać jeden lub dwa zarodki, wszystkie mogą być przeniesione do ciała kobiety. Przy trzech zarodkach, dwa z nich trafią do ciała kobiety, a ostatni zostanie zamrożony. Jeśli uda się pozyskać więcej niż trzy zarodki, tylko jeden będzie od razu transferowany, a pozostałe zostaną zamrożone, by wykorzystać je przy kolejnych próbach.

Zamrożone zarodki będą przechowywane na koszt klinik, w których będą przeprowadzane zabiegi in vitro. Jeśli już pierwszy zabieg zakończy się ciążą, pozostałe zarodki będą czekały na decyzje rodziców - musi profesor Rafał Kurzawa. Zdecydowana większość par, w której kobiecie udaje się zajść w ciążę, zgłasza się i wykorzystuje kolejne zarodki, które są zamrożone - dodaje.

Profesor Leszek Pawelczyk mówi, że ustalając limit maksymalnie 6 zapładnianych komórek jajowych, prawdopodobieństwo zarodków nadliczbowych jest bardzo małe. Rzadko udaje się uzyskać 6 komórek i w wyniku ich zapłodnienia uzyskać 6 zarodków. Program rządowy nie przewiduje możliwości adopcji zarodków, czyli przekazywania ich innej parze.

Premier ogłosił program ws. in vitro

Według zapowiedzi Donalda Tuska, ministerialny program dotyczący in vitro ma objąć 15 tysięcy par, które nie mogą doczekać się potomstwa. Program miałby ruszyć od połowy przyszłego roku i objąć do końca grudnia 2013 5 tysięcy par, a w kolejnych dwóch latach - 10 tysięcy par. Finansowane mają być trzy próby zapłodnienia metodą in vitro.

Refundacja będzie dostępna dla par, które udokumentują, że od roku leczą bezpłodność.