Czy kończy się era Andrzeja Pęczaka, jednego z 16 baronów SLD, rządzącego Sojuszem w województwie łódzkim? Pęczak, uważany do niedawna za prawą rękę lidera partii Leszka Millera, traci swoją wysoką pozycję w partyjnym rankingu. Polityk lewicy od lat prowadzi działalność na styku polityki i biznesu, niekiedy mocno kontrowersyjną.

REKLAMA

Jego nazwisko kojarzy się z kilkoma skandalami, z których największy dotyczy Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska w Łodzi. Pod opiekuńczymi skrzydłami szefa SLD w łódzkiem, fundusz - dysponujący publicznymi pieniędzmi - kupił akcje Banku Częstochowa po zawyżonej cenie.

Nieprawidłowości potwierdziła kontrola Najwyższej Izby Kontroli, sprawą zajmuje się prokuratura. Mimo ewidentnych potknięć, Pęczak nadal zachowuje pozycję lidera w łódzkiem. W kręgach Sojuszu coraz częściej słychać, że kompromituje partię. Niektórych lokalnych działaczy oburzyła wysokość dochodów posła.

Partyjne doły zażądały od kierownictwa SLD lustracji majątkowej szefa. W deklaracji poselskiej Andrzej Pęczak przyznał się do 1 260 000 złotych i waluty na koncie, domu z działką oraz mercedesa wysokiej klasy. Sejmowa Komisji Etyki uznała jednak, że zarobki posła nie budzą zastrzeżeń. Reporterzy RMF, Beata Lubecka i Marcin Wąsiewicz, przypominają karierę barona Pęczaka:

foto Marcin Wąsiewicz RMF Łódź

09:45