Prezydent Andrzej Duda podpisał ustawę obniżającą akcyzę na energię elektryczną - powiedział dziennikarzowi RMF FM rzecznik prezydenta Błażej Spychalski. Projekt ma zapobiec spodziewanym podwyżkom cen prądu w 2019 roku.

REKLAMA

Ustawa została w piątek uchwalona przez Sejm na dodatkowym posiedzeniu. W nocy z piątku na sobotę projekt zaakceptował również Senat.

Była tutaj pełna wiedza, pełna wymiana informacji jak ten projekt będzie wyglądał, w którą stronę będą szły rozwiązania. W związku z powyższym decyzja pana prezydenta została podjęta dość szybko, bo ustawa dopiero co trafiła na biurko pana prezydenta. Prezydent podpisał bez najmniejszego oporu, bo pan prezydent wiedział, jakie to będą rozwiązania - powiedział nam rzecznik prezydenta Błażej Spychalski.

Nowela ustawy o podatku akcyzowym zakłada ustalenie od początku 2019 roku cen energii na poziomie taryf i umów obowiązujących 30 czerwca 2018 r. Różnicę między tą ceną sprzedaży, a ceną rynkową - obliczoną przez ministra energii w rozporządzeniu - sprzedawcy energii mają otrzymywać z tworzonego projektem Funduszu Wypłaty Różnicy Cen.

Opozycja krytykuje to, że prezydent tak szybko podpisał nowelizację ustawy.

Szkoda, że prezydent Polski został sprowadzony do roli takiego marnego skryby na Nowogrodzkiej, bo de facto do tego to się sprowadza. Podpisuje wszystko to, na czym zależy rządowi, nie czyta, nie analizuje, nie analizuje nawet skandalicznego trybu, w którym ta ustawa była przyjmowana - mówi poseł Platformy Obywatelskiej Marcin Kierwiński.

Opozycja: Ustawa prądowa może być sprzeczna z unijnym prawem

Według opozycji ustawa obniżająca rachunki za prąd może "wzburzyć" Brukselę z dwóch powodów. Po pierwsze, ustawa zakłada rekompensaty dla spółek energetycznych, a więc być może nieuprawnioną pomoc publiczną.

Po drugie, Fundusz Wypłaty Różnicy Cen ma być zasilany ze sprzedaży uprawnień do emisji CO2, a dyrektywa unijna mówi, że połowa pieniędzy z uprawnień powinna zasilać zieloną energię. U nas 80 procent pójdzie na zbijanie rachunków za prąd z węgla- mówi Katarzyna Lubnauer z Nowoczesnej. A tylko 20 procent, czyli jedna piąta, ma pójść na odnawialne źródła energii. Co oznacza, że nie 50 a 20 procent - co jest jawnym pogwałceniem dyrektywy Unii Europejskiej- dodaje.

Bartosz Kownacki przekonuje, że eksperci ministerstwa energii mają inne analizy - choć w nocy w Senacie wiceminister energii nie chciał ujawnić autorów tej opinii. Poza tym Kownacki liczy, że Bruksela nie zauważy naszej ustawy. Ktoś będzie donosił, próbował zainteresować tych urzędników, to siłą rzeczy będą musieli to sprawdzić. Apeluję więc - nie donośmy - mówił Kownacki.

To dziecinna wiara, że Bruksela nie analizuje naszego prawa - odpowiada Lubnauer.

Opracowanie: