​Dyrektor sprzedaży spółki Autosan, zwolniony dyscyplinarnie z firmy po skandalu z przetargiem na autokary dla wojska, został zatrudniony w firmie we wrześniu zeszłego roku - dowiedzieli się reporterzy śledczy RMF FM. To poddaje w wątpliwość twierdzenia resortu obrony, że ten były pracownik był związany z poprzednią ekipą.

REKLAMA

W "Faktach ujawniliśmy", że sanocka firma straciła szansę na start w przetargu, bo zwolniony dyrektor spóźnił się 20 minut ze złożeniem oferty. Trudno jednak mówić o powiązaniach tego człowieka z poprzednikami, bo Polska Grupa Zbrojeniowa kupiła upadający Autosan w lutym 2016 roku.

We władzach znaleźli się nowi ludzie, wyznaczeni już za czasów rządu PiS. Dyrektor, którego wyrzucono z firmy, został zatrudniony pół roku później. Wcześniej, jak ustalili dziennikarze RMF FM, pracował w prywatnych firmach. Dziś jest on jedynym odpowiedzialnym - jak przekonuje PGZ - za zaistniały skandal.

Mogą być problemy z zapowiadanym pozwem cywilnym o odszkodowanie, który zapowiedziano wobec byłego dyrektora. Według naszych rozmówców RMF FM, trudno go sformułować, bo Autosan nie wziął udziału w przetargu, więc nie wiadomo, czy by wygrał.

Sama spółka napisała wczoraj, że złożenie oferty nie oznacza jeszcze zwycięstwa w przetargu. Co więcej, w komunikacie zaznaczono, że w warunkach preferowano dostawców autobusów wysokopokładowych, których Autosan nie produkuje. Co ciekawe, ten fragment zniknął z oświadczenia spółki.


Oświadczenie Autosanu już z wyrzuconym fragmentem