Znawca stosunków polsko-niemieckich, publicysta „Polityki”

REKLAMA

Tomasz Skory: We Wrocławiu trwają dzisiaj polsko-niemieckie konsultacje międzyrządowe. Nie wiemy jeszcze, jak kanclerz Gerhard Schroeder wyjaśnił premierowi Leszkowi Millerowi swój, niepokojący trochę sprzeciw, do przyznania Polsce dopłat bezpośrednich do rolnictwa, ale możemy się tego domyślać. Co powie kanclerz premierowi według pana?

Adam Krzemiński: Kanclerz będzie pewnie tłumaczył, że mają kampanię wyborczą w Niemczech, że lobby rolnicze w Unii Europejskiej musi być złamane we Francji, ale również i w Bawarii, że reforma wspólnej polityki rolnej Unii Europejskiej jest nieodzowna, jeśli ma dojść do rozszerzenia Unii na wschód. A to co powiedział o dopłatach bezpośrednich dla Polski, czy w ogóle dla krajów przystępujących do Unii, jest tylko sygnałem, że na takiej prowizorce jaką jest tak zwana Agenda 2000, więc warunki rozszerzania Unii właśnie w sprawach rolnych ustalono w Berlinie w roku 2000, nie wystarczają. W tej chwili wchodzimy w ogóle w bardzo gorący okres negocjacji.

Tomasz Skory: Rozumiem, że powinien kanclerz to zwieńczyć „panie premierze Miller, dlatego właśnie Polska staje się zakładnikiem tej reformy, na której nam Niemcom zależy”? Żeby wszystko było jasno powiedziane.

Adam Krzemiński: To jest polityka, to jest taktyka, to jest strategia. Może też jest tak, że jest to chęć sprowokowania reakcji z naszej strony, żeby pokazać Unii Europejskiej, która ostatnio śpi ze względu na bardzo ważne wybory we Francji, w Niemczech, w Holandii i sprawami reformy Unii się nie zajmowano. Teraz ostra reakcja z naszej strony pokazuje, że w ciągu tego lata i jesieni musi się dokonać naprawdę gigantyczny proces wewnętrznej polityki rolnej. To są jak gdyby lekcje, których nie odrobiła Unia Europejska.

Tomasz Skory: Lekcje, których nie odrobiła Unia Europejska, ale zapłaci Polska, bo może się okazać, że gdzieś tak pod koniec grudnia otrzymamy propozycję nie do odrzucenia.

Adam Krzemiński: Oczywiście będzie to bardzo trudny poker, ale zapłaci za to nie tylko Polska, zapłaci za to również rolnik francuski, który de facto po rozszerzeniu Unii dostanie o wiele niższe subwencje i dopłaty, do których był przez całe lata przyzwyczajany. To jest gigantyczny proces dochodzenia naszej części Europy do Unii Europejskiej. Ja się martwię, że my to widzimy tylko z perspektywy naszej własnej. To jest absolutnie zrozumiałe.

Tomasz Skory: Jeśli miało nas to sprowokować do działania, to to co mówi wicepremier Kalinowski, czyli przesunięcie debaty nad dopłatami to jest złamanie kalendarza, a tak w ogóle, jeśli tych dopłat nie dostaniemy, to idea rozszerzenia Unii może ponieść fiasko, jest najzupełniej usprawiedliwiona?

Adam Krzemiński: Reakcja jest usprawiedliwiona, jako zasygnalizowanie stronie unijnej, nie tylko Schroederowi, nie tylko Niemcom, że polscy negocjatorzy i polska klasa polityczna znajduje się również pod ciśnieniem własnego społeczeństwa. To jest pewien fakt polityczny, z tym się również UE musi liczyć. Natomiast ja nie sądzę, żeby doszło do takiego pokera jesienią – albo, albo – na zasadzie przyłożonego rolniczego pistoletu do piersi - „albo panowie podpiszecie, albo nie podpiszecie”.

Tomasz Skory: To nawet nie będzie jesienią. To będzie zimą.

Adam Krzemiński: Jeśli się poprzesuwają terminy. Wszystko zależy od tego – co latem, teraz położy UE.

Tomasz Skory: Co powinien zrobić, powiedzieć dziś premier Leszek Miller? Polska administracja jak powinna się zachować, tak już oficjalnie?

Adam Krzemiński: Oficjalnie, czy nie oficjalnie?

Tomasz Skory: Proszę mi powiedzieć nieoficjalnie, to co premier powinien powiedzieć oficjalnie.

Adam Krzemiński: Oficjalnie premier powinien powiedzieć, i na pewno to powie, jakie są reakcje w Polsce.

Tomasz Skory: Ludzie myślą: „chcecie nas oszwabić”.

Adam Krzemiński: Tego się nawet nie da przetłumaczyć na niemiecki. Natomiast powinien oczywiście pokazać jaka była reakcja, tylko powinniśmy zdawać sobie sprawę, że to też jest taka psychologiczna walka teraz – kto kogo – każdy mobilizuje swoją opinię. U nas niezadowolenie z powodu rzekomego „oszwabienia nas”, po stronie europejskiej „na miły Bóg, ileż ta Polska ileż ten wschód Europy będzie nas – podatników francuskich, niemieckich - kosztował”.

Tomasz Skory: A po stronie niemieckiej, czy może się okazać, że po wyborach kanclerz i jego administracja staną się bardziej elastyczni.

Adam Krzemiński: Nowy kanclerz to jest jeszcze karta nieznana. To jest polityk prowincjonalny, z Bawarii, w dużej mierze uzależniony od lobby rolniczego. Polityk, który wyraźnie mówi, że jest zwolennikiem rozszerzenia Unii na wschód – dzisiaj to mówi. Ale bywały takie sygnały Stoibera w poprzednich latach, gdzie to rozszerzenie było traktowane jako zagrożenie, obciążenie. Moim zdaniem to będzie trudniejsza gra ze Stoiberem, ponieważ będzie nowym kanclerzem. On się dopiero będzie uczył.