Mija 45 lat od katastrofy samolotu PLL LOT podczas podchodzenia do lądowania na lotnisku Okęcie w Warszawie. Zginęło 77 pasażerów i 10 członków załogi. Jedną z ofiar była znana piosenkarka Anna Jantar.
45 lat temu, 14 marca 1980 r., podczas podchodzenia do lądowania na lotnisko Okęcie w Warszawie, rozbił się samolot PLL LOT. Ustalenia polskiej komisji badającej okoliczności katastrofy były różne od tych, do których doszła komisja radziecka w Moskwie.
W katastrofie zginęło 77 pasażerów i 10 członków załogi. Wśród ofiar było 45 polskich obywateli, 35 Amerykanów, czterech Rosjan i trzech Niemców.
Piosenkarka Anna Jantar i bokserzy z USA to najbardziej znane ofiary katastrofy samolotu "Kopernik". Wiadomo, że powodem tragedii były nie tylko błędy konstrukcyjne, ale i swoiście pojmowane oszczędności w eksploatacji maszyn.
Start samolotu PLL LOT Ił-62 "Mikołaj Kopernik" z lotniska im. Kennedy'ego w Nowym Jorku był zaplanowany na 13 marca 1980 roku na godz. 19 czasu miejscowego. Silne opady śniegu, które dotknęły wówczas ten rejon Stanów Zjednoczonych, opóźniły wylot. Po oczyszczeniu pasa startowego i maszyny, o 21:18 "Kopernik" wyruszył w lot do Warszawy.
Trasa nad Atlantykiem przebiegała w dobrych warunkach atmosferycznych, żadne problemy techniczne nie były też zgłaszane przez nikogo z członków 10-osobowej załogi.
Maszyna nie była też specjalnie obciążona, wolna pozostała ponad połowa miejsc.
Około godz. 11 czasu polskiego załoga nawiązała kontakt z wieżą kontrolną na warszawskim Okęciu. Nie zgłaszała żadnych problemów technicznych. "Kopernik" został skierowany na ścieżkę podejścia do lądowania, pogoda nad stolicą była bezchmurna.
O 11:13 kapitan poinformował o trudnościach z sygnalizacją podwozia i zamiarze przejścia na drugi krąg wokół lotniska, by mechanik mógł sprawdzić obwód. Nikogo to wówczas nie zaniepokoiło. Już wcześniej w Iłach-62 odnotowywano awarie wskaźnika sygnalizującego właściwe wysunięcie i zablokowanie podwozia, spowodowane zwykle przepaleniem żarówki lub bezpiecznika.
Kiedy samolot zwiększył moc, by wznieść się na drugi krąg, pękł wał łączący turbinę ze sprężarką niskiego ciśnienia w silniku nr 2. Wówczas obracająca się swobodnie turbina rozpędziła się poza dopuszczalne obroty i w efekcie została rozerwana na trzy części. Oprócz silnika nr 2 zniszczony został leżący po lewej stronie silnik nr 1, a silnik nr 3 uległ uszkodzeniu.
Załoga utraciła wówczas praktycznie zupełnie możliwość sterowania opadającą bezwładnie maszyną. Samolot ściął prawym skrzydłem drzewo i o godz. 11:15 rozbił się w fosie na terenie dawnego fortu wojskowego nieopodal al. Krakowskiej.
Maszyna rozpadła się na wiele części. Nikt nie przeżył katastrofy.
Niebawem została stworzona specjalna komisja, która za główną przyczynę katastrofy uznała eksplozję turbiny w silniku nr 2 "na skutek niekorzystnego i przypadkowego zbiegu okoliczności i ukrytych wad materiałowo-technologicznych, które doprowadziły do przedwczesnego zmęczenia wału silnika".
Raport został przesłany do ZSRR, do biura konstrukcyjnego Iljuszyna. Tam odrzucono go i stwierdzono, że pęknięcie wału silnika było skutkiem katastrofy, a nie jej przyczyną. Dopiero kilka lat później przyznano, że silnik miał wady konstrukcyjne.
Wady te przez lata były uznawane za jedyną przyczynę katastrofy "Kopernika". Jednak wedle utajnionych materiałów ze śledztwa prowadzonego w MSW, odnalezionych w Instytucie Pamięci Narodowej i podanych przez "Newsweek Polska", także strona polska przyczyniła się do wypadku.
Według tych dokumentów, katastrofa miała związek z oszczędnościami czynionymi w latach 70., odnoszącymi się głównie do przedłużonego czasu eksploatacji silników samolotów, niewysyłania ich do radzieckiego serwisanta w przypadku problemów technicznych i prób naprawiania ich we własnym zakresie oraz do przeciążania silników poprzez starty z maksymalną ilością paliwa, by oszczędzić na tankowaniu na Zachodzie. Wyniki tego śledztwa uzyskały jednak w latach 80. klauzulę tajności.
Zbiorowy grób ofiar wypadku znajduje się na stołecznym Cmentarzu Komunalnym Północnym na Wólce Węglowej, zaś mogiła załogi jest na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach. Na terenie warszawskiego klubu sportowego Skra postawiono mały pomnik poświęcony sportowcom, którzy zginęli w katastrofie.