Władze gdańskiego lotniska wyjaśniają, dlaczego grupa około 30 osób nie wyleciała wczoraj do Burgas w Bułgarii, mimo że na czas dotarła na odprawę bagażową. To sygnał dotyczący lotu linii Ryanair, który dostaliśmy na Gorącą Linię RMF FM. "Nie dostaliśmy żadnej pomocy, nawet wody. Nikt nie chce nam wyjaśnić co się stało" - skarżą się pasażerowie, którzy zostali w Gdańsku.

REKLAMA

Pasażerowie z Gdańska oraz Bydgoszczy, którym nie udało się wsiąść na pokład samolotu, opisują w rozmowie z dziennikarzem RMF FM, że na lotnisku dotarli dwie i pół godziny przed lotem. Problemy pojawiły się już na tzw. check-in, czyli w pierwszym miejscu, do którego z bagażami zgłaszają się pasażerowie.

Tam - według relacji turystów - trzy osoby, przy trzech bramkach obok siebie, próbowały obsłużyć kilkaset osób, które w bardzo krótkim czasie zgłosiły się na trzy różne loty, tej samej linii lotniczej. Panie, które nas odprawiały, nie dały rady wszystkich odprawić. Zrobiły to już po czasie. Natomiast wszystkie bagaże odebrały, dostaliśmy wszyscy karty pokładowe, przeszliśmy odprawę paszportową, mieliśmy wejść już na pokład samolotu - relacjonuje mężczyzna, któremu nie udało dostać się na pokład samolotu.

Choć nerwowo było już na długo przed planowanym wylotem, turyści starali się zachować spokój i wierzyli w przekazywane im informacje. Na każdym etapie zapewniano nas, że mimo opóźnienia, samolot nie odleci bez wszystkich pasażerów. Mało tego. Zapewniano nas, że bagaż bez danej osoby, na pewno nie poleci - mówi z kolei kobieta, która także miała wczoraj lecieć do Burgas. Do Bułgarii poleciała jednak tylko jedna jej walizka, w której znajdowały się między innymi leki, które codziennie musi przyjmować.

Jak relacjonują niedoszli pasażerowie, ostatecznie, już tuż przed wejściem na pokład samolotu, pilot miał poinformować ich, że ma już półtorej godziny opóźnienia i nikogo więcej na pokład nie wpuści. Pomachał nam środkowym palcem i odleciał. Z naszymi bagażami - mówi cytowany już wcześniej mężczyzna.

Od tak zwanego agenta handligowego, obsługującego w Gdańsku firmę Ryanair turyści dowiedzieć mieli się, że mogą - za darmo - przebukować swoje bilety na kolejny lot do Burgas. Ten odbyć ma się w środę. Okazało się jednak, że nie dla wszystkich starczy miejsca pokładzie. Do godziny 21 na lotnisku nikt z nami nie rozmawiał. Dopiero wtedy wyszedł do nas przedstawiciel agenta i powiedział, że mamy przebukować bilety na środę. Natomiast nas było 30 osób, a miejsc było 26. Decydować miało pierwszeństwo, kto pierwszy, ten lepszy - opowiada mężczyzna.

Pasażerowie czują się także osamotnieni w całej sytuacji. Jak mówią, choć nie mieli gdzie spać, nikt - ani ze strony lotniska, ani ze strony linii lotniczej - nie zaproponował im jakiejkolwiek pomocy.

Począwszy od wody, która jest dla mnie podstawowym elementem, na który bym oczekiwała, to nocleg jest w tym okolicznościach chyba zbyt wygórowanym oczekiwaniem. Musieliśmy szukać go na własną rękę - mówi kolejna z pasażerek.

Rozumiem, że coś się mogło wydarzyć, ale po prostu każdy machnął ręką i po prostu zostawił nas samych sobie. I na końcu - przysłowiowo - pokazano nam ten środkowy palec, gdzie ta kultura osobista pilota, a myślę, że jest osoba wykształcona, powinna być zupełnie inna - mówi kolejna z pań, które nie dostały się wczoraj na pokład samolotu. Jak szacuje, ona i jej znajomi - grupa czterech osób, które wspólnie leciały na wakacje - straciły na tej sytuacji w sumie ok. 10-15 tys. zł.

Władze gdańskiego lotniska wyjaśniają teraz, co dokładnie stało się wczoraj w ich terminalu pasażerskim i dlaczego liczna grupa pasażerów nie mogła wejść na pokład samolotu.

Jest nam bardzo przykro, że część pasażerów nie odleciała wczoraj z naszego lotniska do Burgas. To było około 30 osób. Cały czas wyjaśniamy okoliczności. Rozmawiamy z agentem handligowym, działającym na gdańskim lotnisku na zlecenie Ryanaira. Od agenta handlingowego, obsługującego linię lotniczą Ryanair, uzyskaliśmy informację, że decyzja o tym, iż około 30 pasażerów nie odleciało wczoraj do Burgas, to była decyzja linii lotniczej i to do linii lotniczej należy teraz kierować wszystkie reklamacje - przekazała RMF FM Agnieszka Michajłow, rzeczniczka prasowa gdańskiego lotniska.

O przyczyny tego chaosu i dalszy los pasażerów zapytaliśmy także linię Ryanair. Czekamy na odpowiedź w tej sprawie.