Dzisiejsza inscenizacja Bitwy pod Grunwaldem to rocznica "króla Jagiełły". Odtwarzający go Jacek Szymański po raz pierwszy pod Grunwald przyjechał w roku 1992, natomiast od roku 1998 występuje w roli Władysława Jagiełły. Abdykować na razie nie zamierza, wspomina natomiast, jak bardzo impreza rozrosła się przez te lata.

REKLAMA

Andrzej Piedziewicz: Po raz 15 jako król, po raz 20 na Polach Grunwaldu. Przez pierwszych 5 lat był pan zwykłym rycerzem?

Jacek Szymański: Na początku występowałem jako zwykły rycerz, bo wprawdzie były marzenia o wielkiej inscenizacji, ale nie było możliwości ich zrealizowania. Na początku lat 90. ludzie z podobnymi marzeniami zaczęli funkcjonować i w pewnym momencie zaświtał pomysł w głowie. Byliśmy od 1992 roku zapraszani przez wójta Grunwaldu na obchody rocznicy, robiliśmy wtedy "inscenizacje", ale jeśli odbywało się to na zasadzie 4 na 5 plus drużyna łuczników od harcerzy, to trudno to nazwać inscenizacją z prawdziwego zdarzenia. Ale już wtedy ludzie to oglądali, ruch turystyczny był już spory.

A w 1998 zaczęło się to rozwijać…

W roku 1997 spotkaliśmy na Polach inną drużynę, która przyjechała z własnej potrzeby. I wtedy zaświtał pomysł zrobienia czegoś większego. Więc w 1998 postanowiliśmy zaryzykować. Rozesłałem po kraju, po grupach rekonstrukcyjnych listy z pytaniem, czy przyjadą i wraz z wójtem Grunwaldu podjęliśmy ryzyko. Ryzyko, bo nikt nie wiedział, jak to wyjdzie. W obozie było około 800 osób, na polu bitwy - nieco ponad 300. Scenariusz napisałem dwie godziny przez bitwą, na kolanie. I wyszliśmy w pole. A wokół - było około 30 tys. widzów.

Dla porównania - w tym roku ile jest osób?

Od kilku lat mamy ustalone, że w rycerskim obozie jest od 4 do 4,5 tys. osób, a na pole bitwy wychodzi 1200-1400. Wyjątkiem był rok rocznicowy (rok 2010, 600. rocznica Bitwy pod Grunwaldem - przyp. red.), wtedy w obozie było około 6 tys. osób z całego świata, a w pole wyszło ponad 2200. Podwładni się więc rozrośli - i najważniejsze, że to pasjonaci, którzy wciąż chcą to robić.

15 lat na tronie - kiedy abdykacja?

Nie wiem, kiedy (śmiech). Ale wiem, że Jagiełło żył lat 83, a królem był lat 48. Więc jeszcze trochę mi zostało!