Policjanci tarnowskiej drogówki zatrzymali siedmioro nastolatków podróżujących oplem astra. Siedzący za kierownicą 16-latek nie miał prawa jazdy, a samochód ważnych badań technicznych. Jeden z pasażerów był poszukiwany, bo kilka tygodni temu uciekł z placówki wychowawczej.

REKLAMA

Policyjny patrol próbował w Skrzyszowie w Małopolsce zatrzymać do kontroli kierowcę, który w terenie zabudowanym o 30 km/h przekroczył dopuszczalną prędkość. Ten jednak na widok mundurowych przyśpieszył, zjechał na lewy pas jezdni i odjechał w stronę Szynwałdu.

Policjanci ruszyli w pościg. Kilka kilometrów dalej kierowca, widząc zbliżający się radiowóz, zwolnił, a po chwili zatrzymał się.

Za kierownicą siedział 16-latek, który z racji wieku nie ma prawa jazdy, a jakby tego było mało, mocno zdezelowany, pożyczony 24-letni samochód nie posiadał aktualnych badań technicznych. Wraz z chłopakiem samochodem podróżowało sześcioro nastolatków w wieku 15-16 lat. Pięcioro z nich na tylnej kanapie -relacjonował rzecznik małopolskiej policji mł. insp. Sebastian Gleń.

Pięcioro z nich na tylnej kanapie. Jak to możliwe? Troje zajmowało tylne fotele, dwoje zaś przestrzeń między nimi,a przednimi fotelami. Aż strach pomyśleć co mogłoby się stać, gdyby doszło do wypadku.

Jeden z pasażerów był poszukiwany przez tarnowski sąd i policję po tym, jak kilka tygodni wcześniej uciekł z placówki wychowawczej.

Decyzje ws. siódemki młodych ludzi, którzy naruszyli zakazu spotkań obowiązujący w czasie epidemii, podejmie sąd dla nieletnich. Kierujący samochodem odpowie za jazdę bez uprawnień. Policjanci ustalają także, kto dał auto nieletniemu bez prawa jazdy.