Tajny proces dotyczący nielegalnego handlu bronią po 7 latach musi się rozpocząć od nowa - dowiaduje się RMF FM. Sąd Najwyższy zdecydował dzisiaj, że proces będzie prowadził sąd w Warszawie. Sprawie grozi przedawnienie.

Groźba przedawnienia zarzutów jest bardzo realna. Przypomnijmy. Najpierw przed tą sprawą bronił się gdański sąd, w którym przez kilka lat bezskutecznie próbowano przeprowadzić proces. Teraz sprawa ma trafić do Warszawy. Zanim nowy sędzia zapozna się z 40 tomami akt, minie wiele miesięcy.

Ale na tym nie koniec. Z naszych informacji wynika, że sypie się akt oskarżenia. A jeśli sąd nie względni najważniejszych zarzutów, będziemy mieli do czynienia z podobna sprawą do tej pułkownika Lesiaka. (Ze względu na przedawnienie warszawki sąd umorzył sprawę pułkownika Jana Lesiaka, oskarżonego o inwigilację partii politycznych w latach 90.) I dlatego też jeden z oskarżonych - dawnych współpracownik Wojskowych Służb Informacyjnych - chce odtajnienia sprawy. Dopóki ona będzie tajna, dopóty będzie się wlokła - przekonuje w rozmowie z reporterem RMF FM. Nikomu nie zależy, aby ujawnić to, co jest w sprawie - dodaje.

W procesie o nielegalny handel bronią oskarżono 6 osób z dwóch warszawskich spółek Cenrex i Steo. Broń sprzedawana w połowie lat 90. m.in. na Łotwie i Estonię miała potem trafić do grup przestępczych i terrorystów.