Przestępcy do ratusza? Bardzo proszę. Niedbalstwo posłów sprawiło, że nie ma przeszkód, by osoby skazane za przestępstwa kandydowały na wójtów, burmistrzów i prezydentów miast w jesiennych wyborach samorządowych.

W ubiegłej kadencji posłowie przepisy popsuli, a w obecnej nie zdążyli ich jeszcze naprawić. W konsekwencji więc przestępcy mają wolną drogę na listy wyborcze. Nie ma podstaw do odmowy rejestracji kandydatów, którzy są skazani za przestępstwo umyślne, i takie osoby mogą kandydować - mówi Krzysztof Lorenc z Krajowego Biura Wyborczego.

Jednocześnie wyjaśnia, że przepis zakazujący obejmowania funkcji jest, ale wskutek niedbalstwa posłów obowiązuje dopiero od dnia wyborów.

Skazani będą mogli kandydować, ale potem lokalne społeczności czeka ogromne zamieszanie - być może nawet powtórka głosowania. Oczywiście jeśli posłowie nie zmienią ustawy.

Inicjator wypaczonego zakazu kandydowania dla przestępców, Przemysław Gosiewski z PiS, winę zrzuca na SLD i Platformę Obywatelską. Miały one wówczas nie przyjąć jego wersji. Teraz mówi już nie o naprawie wadliwych przepisów, a o zmianach ustrojowych. - Problem wymaga uregulowania na szczeblu władzy państwowej. Należałoby rozpocząć prace nad nową konstytucją, bo zapis ograniczający prawa wyborcze musi wynikać z konstytucji - tłumaczy. A debata na ten temat z pewnością prędko się nie skończy.