Nowy pomysł PKP na poprawienie stanu polskich dworców jest bardzo prosty: pozbyć się ich. Koleje zamierzają wyprzedać 150 obiektów, które zostaną zlicytowane na aukcjach. Nowy właściciel będzie mógł zrobić z nimi praktycznie wszystko, co tylko będzie chciał - pod warunkiem, że stacja utrzyma swoją funkcję.

Jak tłumaczy rzecznik PKP Michał Wrzosek, chodzi o to, żeby zachować ciągi komunikacyjne i zapewnić podróżnym dostęp do poczekalni i kas. Dworzec może kupić sobie każdy - zarówno firma, jak i osoba prywatna. Wystarczy zgłosić się do jednego z dziesięciu regionalnych Oddziałów Gospodarowania Nieruchomościami. Aukcje będą organizowane etapami, a te dworce, które nie znajdą nowego właściciela, będą mogły przejść w ręce samorządów.

Wiadomo już, że pod młotek pójdą nie tylko najbardziej zaniedbane stacje, ale i te, które niedawno przeszły remonty na koszt gminy i Unii Europejskiej. Mowa między innymi o budynkach w Sochaczewie na Mazowszu i Łęczycy w Łódzkiem. Na aukcje wystawione zostaną także obiekty zabytkowe - np. zbudowany na przełomie XIX i XX wieku dworzec w Augustowie.

Oferta, choć nie jest jeszcze kompletna, już wzbudziła spore zainteresowanie. PKP kusi atrakcyjnymi lokalizacjami i bardzo atrakcyjną ceną. Właścicielem budynku dworcowego można zostać już za 150 tys. złotych. Niejednokrotnie cena za metr kwadratowy jest zatem niższa nawet o 15-30% od wartości rynkowej.

PKP nie stać na utrzymanie infrastruktury dworcowej w obecnym kształcie. Spółka zamierza zaoferować w sumie ok. 2,5 tys. budynków oraz dworców. W PKP pozostaną tylko 83 dworce, określone jako "strategiczne", umieszczone przy liniach kolejowych o państwowym znaczeniu.