36-letni sztygar zmianowy zginął w piątek wieczorem w kopalni "Bielszowice" w Rudzie Śląskiej. Górnik został uderzony w głowę bryłą węgla, która oderwała się od ściany wydobywczej - podała Kompania Węglowa, do której należy kopalnia. To pierwszy w tym roku śmiertelny wypadek w górnictwie węgla kamiennego.
Jak poinformował rzecznik Kompanii Węglowej Zbigniew Madej, do wypadku w "Bielszowicach" doszło 780 metrów pod ziemią. Okoliczności tragedii wyjaśniają przedstawiciele kopalni i nadzór górniczy.
W ostatnich latach kopalnia "Bielszowice" znalazła się w czołówce najbardziej niebezpiecznych polskich kopalń. Dochodziło tam m.in. do wstrząsów górotworu, a wcześniej także do zapalenia metanu.