36-letni sztygar zmianowy zginął w piątek wieczorem w kopalni "Bielszowice" w Rudzie Śląskiej. Górnik został uderzony w głowę bryłą węgla, która oderwała się od ściany wydobywczej - podała Kompania Węglowa, do której należy kopalnia. To pierwszy w tym roku śmiertelny wypadek w górnictwie węgla kamiennego.

Jak poinformował rzecznik Kompanii Węglowej Zbigniew Madej, do wypadku w "Bielszowicach" doszło 780 metrów pod ziemią. Okoliczności tragedii wyjaśniają przedstawiciele kopalni i nadzór górniczy.

W ostatnich latach kopalnia "Bielszowice" znalazła się w czołówce najbardziej niebezpiecznych polskich kopalń. Dochodziło tam m.in. do wstrząsów górotworu, a wcześniej także do zapalenia metanu.

Według danych Wyższego Urzędu Górniczego w Katowicach, w ubiegłym roku w polskim górnictwie zginęło 38 osób, z czego 36 w kopalniach węgla kamiennego. 50 górników odniosło ciężkie obrażenia, z czego 44 w kopalniach węgla. Z kolei w tym roku do końca stycznia w górnictwie doszło do 285 różnych wypadków. Kilka dni temu dwaj górnicy zginęli w kopalni "Rudna" w zagłębiu miedziowym, w styczniu zginął pracownik górnictwa nafty i gazu.