Najpóźniej pod koniec czerwca afgański oficer ranny w Afganistanie wyjdzie z ośrodka rehabilitacyjnego w małopolskich Stróżach. Leczenie trwało pięć miesięcy. W Afganistanie groziła mu amputacja nóg. Trafił do Polski dzięki żołnierzom z Polskiego Kontyngentu Wojskowego.

Mężczyzna porusza się już samodzielnie i jak mówi, chce wrócić do wojska jako tłumacz. Został ranny kiedy jechał w polsko-afgańskim patrolu. Pod wojskowym pojazdem eksplodował ładunek. W wybuchu poszkodowany został też Polak.

Oficer dziękował po polsku obecnym na konferencji prasowej: dowódcy II zmiany Polskiego Kontyngentu Wojskowego w Afganistanie, gen. Jerzemu Biziewskiemu, który wystarał się o możliwość leczenia Afgańczyka w Polsce oraz prezesowi Fundacji Pomocy Osobom Niepełnosprawnym w Stróżach, senatorowi Stanisławowi Kogutowi. Fundacja prowadząca centrum rehabilitacyjne w Stróżach, jako jedyna placówka w kraju nie

odmówiła polskim żołnierzom i przyjęła ich afgańskiego kolegę na leczenie.

Doktor Andrzej Mysłakowski, który prowadził leczenie afgańskiego oficera, powiedział, że jego pacjent miał wiele szczęścia. Stan nóg Afgańczyka po urazach wywołanych przez minę był bardzo zły i z czasem pogarszał się. Dziś lewa stopa jest w pełni sprawna, prawa jest sprawna w 50-60 procentach.